Dodała, że jeżeli sytuacja nie ulegnie zmianie warszawskie szpitale nie otrzymają zwrotu kosztów leczenia chorych spoza Mazowsza. Chodzi o tzw. migrację pacjentów, czyli korzystanie ze świadczeń poza miejscem zameldowania. Chorzy mający problem z dostępem do specjalistycznego leczenia w swoich miejscowościach często udają się do renomowanych szpitali klinicznych - np. na Mazowszu i Śląsku. - Dyrektorzy oddziałów wojewódzkich nie płacą za leczenie swoich pacjentów w Warszawie. Jest to notoryczne. Taka sytuacja jest niedopuszczalna, dyrektorzy oddziałów muszą zabezpieczyć środki na migrację pacjentów. Zgodnie z ustawą pacjent ma prawo wyboru miejsca leczenia - powiedziała Misińska. - Do Warszawy przyjeżdżają osoby, które nie mają możliwości skorzystania ze specjalistycznego leczenia w pobliżu miejsca zamieszkania. Chodzi np. o chemię niestandardową lub programy terapeutyczne. Korzystają z leczenia np. w szpitalu MSWiA, w Instytucie Onkologii lub w lecznicy przy ul. Szaserów - dodała. Jak podkreśliła fakt, że dyrektorzy innych oddziałów wojewódzkich nie płacą mazowieckiemu NFZ za leczenie swoich pacjentów powoduje, że zaczyna brakować środków na finansowanie świadczeń w tym regionie. Mazowieckiemu NFZ są dłużne oddziały: lubelski, podlaski, kujawsko-pomorski, warmińsko-mazurski, łódzki, pomorski, wielkopolski oraz lubuski. Chodzi o leczenie szpitalne, opiekę psychiatryczną i leczenie uzależnień, świadczenia pielęgnacyjne i opiekuńcze, opiekę paliatywną i hospicyjną, leczenie stomatologiczne oraz profilaktyczne programy zdrowotne. Zobowiązania innych województw wobec mazowieckiego NFZ za 2010 r. pokrył prezes NFZ, natomiast 117 mln zł z 2009 r., do tej pory nie zostało uregulowane.