Małżeństwo starało się o dziecko dość długo - jak twierdzą sąsiedzi, kobieta, zanim urodziła córkę Oliwię, trzy razy poroniła. Mąż Beaty S. przez miesiąc był na urlopie tacierzyńskim, wczoraj wrócił do pracy. Z niemowlakiem została jego żona, Beata S. Wczesnym popołudniem 33-latka zadzwoniła na policję w Ożarowie i powiedziała, że zabiła swoje dziecko. Funkcjonariusze, którzy udali się na miejsce zdarzenia, znaleźli w mieszkaniu zakrwawione niemowlę. Wezwali pogotowie, jednak dziewczynki, która trzy razy została ugodzona nożem kuchennym, nie udało się uratować. Sąsiedzi małżeństwa są wstrząśnięci. Twierdzą, że była to normalna, spokojna rodzina, co potwierdzają policjanci. "Nie mieliśmy tam interwencji" - powiedzieli "Życiu Warszawy". Kobieta w chwili zatrzymania nie była pod wpływem alkoholu. Z nieoficjalnych informacji wynika, że ojciec dziecka, gdy dowiedział się o zbrodni, groził, że zabije swoją żonę. Dzisiaj Beata S. zostanie przesłuchana i usłyszy zarzut zabójstwa. Niewykluczone, że kobieta, gdy doszło do zbrodni, była w tzw. depresji poporodowej. Jak powiedział bowiem "Życiu Warszawy" Piotr Romaniuk, szef prokuratury w Pruszkowie, która zajmuje się sprawą zabójstwa, "kobieta nie chciała tego dziecka. Przerażała ją perspektywa opieki nad noworodkiem". Jeśli to przypuszczenie się potwierdzi, wówczas zarzuty wobec 33-latki zostaną zmienione.