- Nie widziałem, by kot jakoś panicznie reagował na huk, pomimo że ma bardzo wrażliwy słuch. Prawdopodobnie koty są bardziej wyczulone na szmery i ciche odgłosy, które pozwalają polować, niż na hałas - tłumaczył Jakubowski. Dużo też zależy od tego, czy zwierzę jest przyzwyczajone do głośnych dźwięków. Jak wyjaśnił, jeśli np. konie uczestniczą w wydarzeniach, gdzie jest dużo huku, nie są potem zaskoczone wybuchami petard. - Żeby nasze zwierzę za bardzo nie spanikowało w sylwestra, najlepiej przy nim być i otoczyć je opieką - radzi Jakubowski. Mówi też, że fajerwerki mogą negatywnie oddziaływać na zwierzęta, zwłaszcza jeśli dużo sztucznych ogni wybucha w krótkim czasie. - Coś w huku fajerwerków jest nienaturalnego i niepokojącego, zwierzęta autentycznie się go boją. (...) Podobnie reagują w czasie burzy. Możliwe, że fajerwerki im ją przypominają i stąd tak specyficzne zachowanie - wyjaśnił. Dodał, odgłosów takich boją się nawet psy myśliwskie, dla których huk wystrzałów podczas polowania nie jest problemem. - Właściciele zwierząt powinni okazać im więcej ciepła i opieki w czasie Sylwestra. Zwierzęta domowe dużo bezpieczniej czują się przy człowieku. Jak je obserwuję, to widać, że jeśli uciekają, to do człowieka. Natomiast, jak się zostawi zwierzę same w kojcu, budzie lub gdzieś na podwórku, to jest bardzo spanikowane - tłumaczył Jakubowski. Jego zdaniem, jeśli właściciel nie może być przy swoim zwierzaku, to najlepiej zamknąć go w takim pomieszczeniu, gdzie huk sztucznych ogni nie będzie bezpośrednio dochodził. Właściciel może też poradzić się weterynarza, czy i jakie podać zwierzęciu leki uspokajające lub usypiające. Dr Jakubowski odradza natomiast podawanie zwierzętom medykamentów przeznaczonych dla ludzi. O rezygnację z używania fajerwerków w Sylwestra zaapelowało tuż przed Bożym Narodzeniem stowarzyszenie Empatia, zajmujące się m.in. prawami zwierząt. Nie ma danych, ile zwierząt ginie w Polsce co roku z powodu wybuchów sztucznych ogni na powitanie Nowego Roku. Natomiast we Włoszech - według informacji podanych przez stowarzyszenie Empatia - co roku jest to ok. 50 tys. zwierząt; najczęściej spanikowane uciekają z domów i już do nich nie wracają, albo umierają np. na zawał.