"Czegoś takiego w życiu nie widziałam. Nigdy przelotowe bociany nie leciały nad naszą wsią. Jedynie w ubiegłym roku w sierpniu zawitała do nas na jeden dzień niezbyt wielka grupa ptaków" - relacjonuje w "Echu Dnia" Janina Mąkosa ze wsi Mąkosy Stare, która razem z wszystkimi mieszkańcami wsi przez dwa dni obserwowała taniec bociani we wsi i na pobliskich łąkach. Pierwsze grupy ptaków dotarły do wsi w czwartek. "W pewnym momencie na domu sąsiada siedziało 18 bocianów. Na gnieździe naszych domowych bocianów było ich kilkanaście. Wszystkie wysokie budynki oblepione były na biało, a jeden z sąsiadów naliczył na pobliskiej łące 583 bocianów. W całej wsi musiało być ich ze dwa tysiące" - mówi Kazimierz Mąkosa. Liczbę tę potwierdzają inni obserwatorzy. Część ptaków nie mogąc znaleźć sobie wygodnego miejsca na drzewach i budynkach siadało na linii energetycznej. W sobotę straż pożarna zbierała we wsi padnięte osobniki. Doliczono się 15 martwych ptaków. "Gdyby informacja z Mąkos Starych potwierdziła się, to byłaby to sensacja ornitologiczna. Do tej pory najliczniejszą grupę przelotową bocianów zanotowano na Śląsku w 1932 roku. Było to około 600 ptaków" - mówi Jacek Słupek, radomski ornitolog. Być może rekordowy sejmik ptasi w Mąkosach uda się udokumentować, ponieważ niektórzy mieszkańcy robili zdjęcia. Bociany odleciały w piątek. Co ciekawe, nie zabrały z sobą starych osobników z kilku gniazd we wsi. Młode "tegorocznego chowu" bociany z Mąkos odleciały już wcześniej. "Nie ma w tym nic dziwnego: stare bociany mają już swoje obyczaje dotyczące odlotu. Niektóre wolą lecieć w mniejszych grupach liczących 50-60 osobników" - mówi Jacek Słupek.