W środę (11 listopada) ulicami Warszawy przeszedł Marsz Niepodległości. Mimo że - zgodnie z zapowiedziami organizatorów - miał być zmotoryzowany - wielu uczestników brało w nim udział pieszo. Podczas Marszu doszło do zamieszek. Policja informowała m.in., że na rondzie de Gaulle'a w stronę policjantów poleciały kamienie i race. Komenda Stołeczna Policji informowała, że zgromadzenie pieszych jest nielegalne. Marczak podczas czwartkowej konferencji prasowej zwracał uwagę, że taktyka policji nie uległa zmianie w kontekście działań poszczególnych osób biorących udział w protestach, zgromadzeniach, które odbywały się w ostatnim czasie. - Gdy mamy do czynienia z sytuacją, gdzie jest agresja kierowana wobec policjantów, agresja wobec mienia, mamy do czynienia z reakcją policjantów. Te działania, które wczoraj były prowadzone przez policjantów, nie zmieniły się w żaden sposób. One były takie same w przypadku agresji podczas wczorajszych wydarzeń, podczas protestów przedsiębiorców, podczas protestu kobiet - zapewniał. Marczak poinformował, że liczba rac i niebezpiecznych przedmiotów, które były rzucane w kierunku policjantów podczas środowego marszu, stanowiła realne zagrożenie dla życia i zdrowia tych policjantów. - To jest tak naprawdę podstawa wszelkiego działania policjantów - podkreślił. Dodał, że podczas Marszu Niepodległości "rannych zostało 35 policjantów". - Mamy urazy kręgosłupa wśród policjantów, urazy głowy, mamy złamaną rękę. W tej chwili jeszcze trzy osoby przebywają w szpitalu z uwagi na stan, w którym się znajdują. To pokazuje tak naprawdę podejście części osób, które brały udział we wczorajszych wydarzeniach - powiedział. Ranny fotoreporter Portal tysol.pl poinformował w środę po Marszu Niepodległości, że fotoreporter "Tygodnika Solidarność" Tomasz Gutry, "został postrzelony" podczas marszu. "Według relacji Tomasza Gutrego (...) miał do niego strzelić z kilku metrów policjant. Gumowy pocisk utkwił w twarzy (...) fotoreportera" - pisał portal. - Bardzo często tam, gdzie są używane środki przymusu bezpośredniego, pojawiają się takie sytuacje, między linią policjantów, a osób protestujących pojawiają się dziennikarze, fotoreporterzy (...), ale niestety mogą się zdarzyć takie sytuacje, że część osób może odnieść obrażenia - powiedział Marczak. Wyraził współczucie dla poszkodowanego reportera. - Szczególnie przykro jest nam z powodu wczorajszego wydarzenia związanego z jednym fotoreporterów, który doznał obrażeń, dlatego od wczoraj ta sprawa jest wyjaśniana z polecenia komendanta stołecznego policji - powiedział. Zapewnił, że od środy wydział kontroli policji prowadzi działania mające wyjaśnić przyczyny zdarzenia. - Wyjaśnimy wątpliwości, które pojawiły się wczoraj w przypadku działań policjantów. Ale jeszcze raz podkreślam jedno, policjanci działają na linii frontu - oznajmił. 36 osób zatrzymanych - Wczorajsze działania pokazały niestety bardzo dużą ilość agresji, bardzo dużo zachowań chuligańskich, stąd też duża liczba zatrzymań z naszej strony - powiedział Marczak. Jak poinformował dziennikarzy Marczak, "łącznie wczoraj zatrzymano ponad 300 osób". - 270 przypadków to są zatrzymania prewencyjne, a zatem takie zatrzymania, po których osoby po wykonaniu czynności zostały po prostu zwolnione - przekazał. - Mamy ponad 40 zdarzeń o charakterze przestępstwa, zatrzymano już 36 osób w tych sprawach. Mówimy m.in. o: naruszeniu nietykalności cielesnej, o czynnym udziale w zbiegowisku, o znieważeniu policjanta, o kradzieży, o zabezpieczeniu narkotyków u kilkunastu osób, ale mamy też zabezpieczone ponad 100 różnego rodzaju produktów pirotechnicznych - poinformował rzecznik KSP. Dodał, że zabezpieczono także "pałki teleskopowe, jeden paralizator". - Zabezpieczona jest również broń, która zostanie poddana analizie ze strony biegłego pod kątem tego, o jakim charakterze broni mówimy. Dopiero na podstawie tej opinii biegłego będziemy podejmować dalsze decyzje w kontekście postępowania konkretnie w tej sprawie - zaznaczył. Rzecznik stołecznej policji zastrzegł, że trwają postępowania związane z przestępstwami, do których doszło podczas marszu, i liczba zatrzymanych osób może się zwiększyć. - Jeśli mówimy o kolejnych liczbach, to mówimy o osobach ukaranych mandatami. To jest ponad 260 mandatów karnych, 420 wniosków o ukaranie do sądu, ponad 700 osób wylegitymowanych - poinformował ponadto Marczak. Natomiast w związku z naruszeniami obostrzeń związanych z pandemią - jak dodał rzecznik KSP - 655 notatek zostanie przekazanych do sanepidu. "Twa identyfikacja agresywnych uczestników marszu" Marczak podczas briefingu prasowego pytany był m.in., czy trwa identyfikacja osób, które agresywnie zachowywały się podczas marszu. - Dokładnie tak. Z naszej strony cały czas analizowane są materiały, te pierwsze materiały pojawią się już dziś na naszej stronie internetowej - komendy stołecznej, jak również Komendy Rejonowej Policji Warszawa 1. Będziemy się starali, by systematycznie te materiały się pojawiały, być może w lepszej jeszcze jakości - powiedział rzecznik KSP. - Jeżeli ktoś posiada materiały, które w ocenie państwa stanowią naruszenie, ale nawet jeśli macie wątpliwość, że mogą niekoniecznie stanowić, warto je przesłać. My to przeanalizujemy, w przypadku stwierdzenia, że mamy do czynienia z czynem zabronionym, oczywiście będziemy podejmować działania z naszej strony - zaznaczył. Uczestnicy z obrażeniami Dziennikarze pytali również Marczaka m.in. o to, czy znana jest dokładna liczba osób, które odniosły obrażenia podczas marszu. Rzecznik KSP odparł, że pełna liczba nie będzie znana, bo duża część osób, które doznały obrażeń - na skutek chociażby działania środków przymusu bezpośredniego ze strony policjantów - zrobi wszystko, by policjanci nie dowiedzieli się o tym. - Bo (są) to osoby, które brały udział chociażby w czynnym zbiegowisku, agresywnie zachowywały się wobec policjantów, więc na pewno prawdziwej liczby nie jesteśmy w stanie podać i nikt nie jest w stanie jej podać - powiedział. Jak dodał, część osób w takich sytuacjach decyduje się na skorzystanie z pomocy medycznej "poza obszarem działania policji".