24 kwietnia Ormianie na całym świecie upamiętniają rocznicę dokonanych przez Turków pogromów i deportacji z lat 1915-1917, nazywanych rzezią Ormian. Tego dnia z inicjatywy Parlamentu Europejskiego obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Solidarności z Narodem Ormiańskim. W ramach warszawskich obchodów rocznicy przedstawiciele organizacji ormiańskich w Polsce spotkali się przed kościołem pw. Matki Bożej Anielskiej na stołecznym Mokotowie, skąd wyruszyli w marszu milczenia pod ambasadę turecką. Uczestnicy marszu nieśli flagi ormiańskie i polskie, transparenty z hasłem "Przez prawdę do zgody. Stop negacjonizmowi" oraz fotografie ofiar rzezi. Pod ambasadą turecką ułożony został ze zniczy i kwiatów krzyż. - 24 kwietnia 1915 roku na polecenie tureckiego rządu w Konstantynopolu aresztowano kilkuset przedstawicieli inteligencji ormiańskiej, nauczycieli, lekarzy, kapłanów, których bez żadnego sądu zgładzono. Począwszy od tego dnia rozpoczęły się mordy w całym imperium tureckim. Wioski i miasta ormiańskie otaczały oddziały policji konnej i wojska - mordowano w straszliwy sposób przedstawicieli społeczności ormiańskiej, a pozostałych przy życiu wypędzano w straszliwych marszach śmierci na pustynię - przypomniał pod ambasadą turecką duszpasterz Ormian w Polsce Południowej, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Ks. Isakowicz-Zaleski podkreślił, że w ciągu kilkunastu miesięcy wymordowano w ten sposób 1,5 mln Ormian z liczącej 2 mln członków społeczności. Jego zdaniem, było to ludobójstwo, które nie miało precedensu w dotychczasowej historii. Zagładzie uległy również kościoły chrześcijańskie, burzono klasztory, zamordowano 4 tys. zakonników. W ten sposób - jak mówił - została zniszczona cała cywilizacja ormiańska w jej historycznych siedzibach wokół góry Ararat. Jak zaznaczył ks. Isakowicz-Zaleski, rząd turecki od 93 lat nie przyznaje się do tej zbrodni. - Nowa Turcja nadal kłamie w tej sprawie. Jednak należy podkreślić, że wiele państw europejskich potępiło tę zbrodnię. Do tych krajów 19 sierpnia 2005 roku dołączyła Polska, kiedy Sejm poprzez aklamację przyjął uchwałę potępiającą to ludobójstwo - powiedział duszpasterz Ormian. - Dzisiaj przychodzimy tutaj pod ambasadę turecką, chociaż ambasador nie chce się z nami spotkać, i ustawiamy ten krzyż kwietny na trawniku, i modlimy się. Ormianie wierzą, że krzyż Chrystusa po Jego śmierci wypuścił zielone gałązki i pączki róż, i dlatego na tym krzyżu zapalonym dzisiaj ze zniczy są również kwiaty. Krzyż jest bowiem nie tylko znakiem męczeństwa, ale i zwycięstwa. Wierzymy w zwycięstwo prawdy historycznej - podkreślił ks. Isakowicz-Zaleski. Duszpasterz Ormian zaapelował do krajów Unii Europejskiej, żeby nie przyjmowały Turcji do swoich struktur, dopóki Turcy "nie będą mieli odwagi rozliczyć się ze swoją historią". Na zakończenie spotkania pod ambasadą ks. Isakowicz-Zaleski odmówił w języku ormiańskim modlitwę za pomordowanych podczas rzezi. 20 kwietnia 1915 roku w Wanie, na wschodzie Turcji wybuchła rebelia. Otoczeni przez tureckie wojska Ormianie bronili się w mieście ponad dwa tygodnie. Oblężenie zakończyła interwencja armii rosyjskiej. W tym czasie władze w Stambule pod pretekstem współpracy z wrogiem zaostrzyły kampanię przeciwko Ormianom. W nocy z 24 na 25 kwietnia aresztowano w stolicy 250 ormiańskich intelektualistów i prominentów. Wprowadzono "tymczasowe prawo deportacyjne". To zapoczątkowało masowe wywózki i egzekucje. Majątki Ormian konfiskowano. Z miast wyjeżdżały konwoje z ludźmi, które później znikały. Ormian wyprowadzano do Syrii na pustynię, pozostawiając ich tam na pewną śmierć. W całej wschodniej Turcji powstawały obozy koncentracyjne. Ludzie ginęli z głodu i wycieńczenia. "New York Times" wówczas niemal codziennie donosił o masowych mordach na Ormianach. Władze tureckie podkreślały, że to "represje przeciw rosyjskiej piątej kolumnie" i nie przyznawały się do przymykania oka na masakry. Tymczasem ofiary szły w setki tysięcy. O ile jeszcze w 1912 roku w Turcji osmańskiej mieszkało 2,1 mln Ormian, o tyle w 1922 roku było ich już tylko 150 tys. Obecnie Ankara przekonuje, że wszystko to działo się w okresie wojny domowej, a ofiary poniosły obie strony. Ponadto - według Turcji - bilans ofiar jest zawyżony. Według niej, Ormian zginęło ok. 300 tysięcy i to nie w wyniku planowego działania, lecz wojny partyzanckiej. Rzeź Ormian pozostaje tematem tabu w tureckich mediach. Dziennikarze lub pisarze - tak jak redaktor Hrant Dink i noblista Orhan Pamuk - padają ofiarą nacjonalistów, stają przed sądem za "oczernianie kraju". Ocena tych wydarzeń negatywnie wpływa na relacje między Turcją i Armenią; oba kraje nie utrzymują stosunków dyplomatycznych, a granica między nimi jest zamknięta. Większość krajów UE uznała rzeź Ormian za ludobójstwo. Polski Sejm przyjął uchwałę w tej sprawie w kwietniu 2005 roku. Turcja zaproponowała Armenii w 2005 roku powołanie wspólnej komisji w celu zbadania mordów z lat 1915-1917. Według Ankary, pomogłoby to obu krajom w normalizacji stosunków.