"Jesień w Abchazji jest piękna - zalesione wzgórza, morze, w sadach dojrzewają mandarynki. Ale jesień w 1992 roku jest inna. Abchazja walczy o odłączenie się od Gruzji. Trwa wojna. Ludzie uciekają. W jednej z wiosek zostają tylko dwaj mieszkańcy, bezstronni Estończycy. Markus nie uciekł, bo chce zebrać mandarynki z sadu, chociaż Ivo, jego sąsiad, jest przeciwny zbiorom w czasie wojny. Tymczasem działania wojenne są coraz bliżej, aż trafiają pod ich drzwi" - tak film "Mandarynki" opisują organizatorzy WFF. Kiedy ucichną strzały, Ivo znajdzie ocalałego z potyczki rannego Ahmeda. Mimo niebezpieczeństwa, zabierze go do domu i opatrzy. Kiedy Markus będzie grzebać zabitych Gruzinów, również znajdzie wśród nich jednego żywego. Każdy z plantatorów mandarynek będzie miał pod swoim dachem rannego żołnierza. "Mandarynki" doceniło również jury obradujące podczas 29. edycji WFF. W sobotę, przedostatniego dnia imprezy, podczas gali rozdania festiwalowych nagród obraz Urushadzego uhonorowano nagrodą za najlepszą reżyserię. "Reżyserowi filmu udało się opowiedzieć prostą, ale jednocześnie mocną historię, tworząc ciepły, delikatny, słodko-gorzki świat" - podkreśliło w uzasadnieniu jury Konkursu Międzynarodowego. Warszawski Festiwal Filmowy to, zdaniem specjalistów z branży, jedna z kilkunastu najważniejszych tego typu imprez na świecie, obok m.in. Cannes, Berlina i Wenecji. 29. edycja WFF, organizowana w Kinotece i Multikinie Złote Tarasy, trwała od 11 października. Do Warszawy przyjechało ponad 200 przedstawicieli filmowego środowiska, wśród nich reżyserzy i aktorzy m.in. z: Japonii, Chin, Tajlandii, Ekwadoru, Filipin, Chile, Argentyny, Australii, Meksyku, Kanady, USA, Iranu, Izraela, Rosji, Ukrainy, Serbii, Rumunii, Bułgarii, Finlandii, Francji, Belgii, Niemiec, Słowacji, Czech, Szwajcarii.