- IPN prowadzi program edukacyjno-badawczy, którego celem jest poszukiwanie miejsc związanych z działalnością resortu bezpieczeństwa publicznego i sowieckich służb specjalnych na ziemiach polskich. Jednym z objętych poszukiwaniami urzędów był gmach dawnego Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Płocku, gdzie w związku z otrzymywanymi sygnałami o historii tego miejsca, kilka miesięcy temu przeprowadziliśmy wizję lokalną - powiedział w piątek kierownik Referatu Edukacji Historycznej w stołecznym Biurze Edukacji Publicznej IPN Jacek Pawłowicz. W trakcie oględzin pracownicy IPN, którym towarzyszyło kilku żołnierzy Armii Krajowej, przetrzymywanych w tym areszcie po wojnie, znaleźli w piwnicach budynku napisy na murach pozostawione przez więźniów. Były to nazwiska, napis "Armia Krajowa" i krzyż. - Udało nam się zidentyfikować te osoby. To byli żołnierze Armii Krajowej, później ruchu oporu AK, którzy byli aresztowani przez UB z Płocka i przetrzymywani w tych celach w latach 1945-47. Część z nich została potem skazana przez sądy wojskowe, część zwolniona - relacjonował historyk. Podczas wizji lokalnej okazało się również, że jest możliwość wejścia tylko do kilku pomieszczeń, natomiast cały długi kompleks piwniczny został zamurowany i nie można się do niego dostać. - Wszystko wskazywało, że były tam kiedyś drzwi i korytarze biegły dalej, ale nie można było tam wejść - tłumaczył Pawłowicz. Wedle posiadanych przez niego informacji, areszt został zbudowany w 1905 roku jako budynek mieszkalny. W 1941 roku powstało tam hitlerowskie więzienie śledcze, przejęte po wejściu sowietów przez NKWD, a w kolejnych latach przez UB, SB i milicję. Obecnie budynek jest siedzibą policyjnego aresztu śledczego. W 1965 roku część pomieszczeń piwnicznych została zamurowana. - Dwa tygodnie temu podjęliśmy próbę wejścia do tych niedostępnych pomieszczeń. Wykuliśmy fragment ściany i zrobiliśmy nawierty w poszczególnych częściach piwnic. Okazało się, że natrafiliśmy na dawne cele aresztu, które są obecnie zasypane gruzem ze zdemontowanych kiedyś pieców kaflowych. Odnaleźliśmy tam oryginalne zamurowane okna cel i mamy już w tej chwili także wskazówki, gdzie znajdowały się schody prowadzące do tych pomieszczeń - mówił Pawłowicz. Jak podkreślił, IPN posiada informacje, że Niemcy mieli w tych piwnicach salę tortur, gdzie były różnego rodzaju haki, wmurowane w ściany i sufit, oraz ława, na której bito leżących więźniów. - Wiemy to od mieszkańców Płocka, którzy kilka godzin po ucieczce Niemców weszli do tego budynku. Długo tam jednak nie byli, bo zaraz wkroczyło NKWD i wszystkich wyrzuciło - powiedział historyk. Zdradził także, że IPN zna nazwiska osób, które zostały zamordowane w areszcie, zarówno w okresie okupacji niemieckiej - byli to głównie żołnierze AK - jak i w okresie po 1945 roku - ówczesnymi ofiarami mieli być żołnierze Narodowych Sił Zbrojnych, m.in. dowódca oddziału ruchu oporu Armii Krajowej Jan Bolesław Jaroszewski ps. "Zawieja", który według komunistycznej dokumentacji powiesił się w celi. - Przyjrzeliśmy się celom pod kątem prób popełnienia samobójstwa i było ono zupełnie niemożliwe, bo krata znajdowała się 1,5 metra od wnętrza i to za szybą. Dowodzi to niezbicie fałszowania dokumentacji; człowiek ten został zamordowany, być może powieszony na jednym z poniemieckich haków - uznał Pawłowicz. Na podwórzu koło aresztu pracownicy IPN odnaleźli z kolei ścianę ze śladami po kulach. - Obecnie musimy sprawdzić, z jakiego okresu one pochodzą. Jeżeli są to kule karabinowe długie, to wskazywałoby na Niemców, jeżeli zaś są to pociski krótkie z pepeszy, to jest to okres sowiecki. Jest oczywiście także możliwość, że to UB, ale wydaje się, że najbardziej prawdopodobne jest tu NKWD, ponieważ stacjonowało w tym budynku i dysponujemy listą kilkudziesięciu osób przez nich aresztowanych, po których ślad później zaginął - opowiadał historyk. Poza tym - jak dodał - wokół budynku i na tyłach odnajdywano swego czasu fragmenty czaszek i kości, co wskazuje, że było tam kiedyś miejsce pochówku osób, które były mordowane w areszcie. - Z lat 1948-49 mamy kilka nazwisk żołnierzy NSZ, którzy zginęli w walce z NKWD i ich ciała zostały przewiezione do aresztu, gdzie ślad się urywa. Informacje o odnajdywanych fragmentach szczątków pochodzą z lat 70 i 80. od milicjantów i robotników, którzy tam pracowali - zaznaczył Pawłowicz. W styczniu pracownicy IPN planują drugie wejście do piwnic, z profesjonalnym sprzętem, by sprawdzić, które pomieszczenia są puste, które zagruzowane, i starać się do nich dostać. - Spodziewamy się przede wszystkim odnaleźć ślady pozostawione na ścianach przez więźniów nie tylko z okresu komunistycznego, ale także z okresu okupacji. Myślę, że znajdziemy tam rzeczy bardzo ciekawe zarówno dla historyków zajmujących się okresem niemieckim, jak i sowieckim. Czeka nas tam dużo pracy - przewiduje historyk. W jego opinii, płocki areszt śledczy mógłby być doskonałym miejscem do utworzenia tam muzeum poświęconego martyrologii narodu polskiego w okresie komunizmu. - Nie mamy jeszcze takiej placówki i to mogłoby być doskonałe miejsce do jej założenia - ocenił Pawłowicz.