- Nie dotarły do nas żadne informacje, że jakiekolwiek inne dzisiejsze loty mają być odwołane. Sytuacja może jednak zmieniać się z godziny na godzinę - powiedział. - W sytuacjach, w których loty są odwoływane, zachęcamy pasażerów do kontaktu z linią lotniczą. Lufthansa sama proponuje klientom przełożenie rezerwacji na inne rejsy. Przykładowo, pasażerowie z odwołanego dzisiaj o 10.10 rejsu Lufthansy do Frankfurtu mogli polecieć samolotem LOT-u o 11.25 - dodał. Andrzej Kozłowski z biura prasowego PLL LOT powiedział, że pasażerowie Lufthansy z odwołanych lotów mają przekładane rezerwacje. - Lufthansa je przesyła na nas, a my je akceptujemy - tłumaczył. Dodał, że klienci nie muszą za to płacić. Powiedział też, że gdyby chętnych na podróż LOT-em było więcej, to Lufthansa musi szukać innych rozwiązań - znaleźć inny lot lub zwrócić pasażerom pieniądze. W poniedziałek do południa niemieckie linie lotnicze Lufthansa odwołały kilkaset lotów. Powodem jest największy w historii strajk pilotów linii. Wbrew obawom na niemieckich lotniskach panuje spokój, bo większość pasażerów zmieniła rezerwacje bądź przesiadła się na kolej. Niemiecki przewoźnik Deutsche Bahn uruchomił dodatkowe połączenia na czas strajku w Lufthansie. Telewizja informacyjna N24 pokazuje niemal puste hale największego w kraju lotniska we Frankfurcie nad Menem, a także w Monachium i berlińskiego Tegla. Lufthansa szacuje, że w poniedziałek zmuszona będzie odwołać w sumie 800, czyli dwie trzecie wszystkich zaplanowanych lotów, przede wszystkim na trasach krajowych oraz niektóre połączenia międzynarodowe. Także należące do Lufthansy tanie linie Germanwings odwołają w sumie jedną trzecią planowanych lotów. Pozostałe maszyny mają startować według specjalnego rozkładu. Do strajku, ogłoszonego przez związek zawodowy Cockpit, przystąpiło ponad 4 tysięcy kapitanów i drugich pilotów samolotów Lufthansy, w tym także maszyn Lufthansa Cargo i linii Germanwings. Piloci żądali podwyżki wynagrodzeń o 6,4 proc., a także prawa wpływu na decyzje. Protestują również przeciwko planom oszczędnościowym Lufthansy, które zakładają m.in. przenoszenie miejsc pracy do zagranicznych filii, takich jak Austrian Airlines i Lufthansa Italia, gdzie zarobki są niższe. Piloci żądają gwarancji bezpieczeństwa zatrudnienia i stosowania obowiązujących w Niemczech standardów dotyczących warunków pracy także dla pilotów Lufthansy zatrudnianych za granicą. Rzecznik związku zawodowego Cockpit powiedział w poniedziałek rano, że na razie nie doszło do rozmów z władzami koncernu w sprawie przerwania strajku. - Najwidoczniej czterodniowa akcja to zbyt mała presja dla Lufthansy - ocenił we Frankfurcie nad Menem, cytowany przez agencję dpa przedstawiciel związku Alexander Gerhard-Madjidi. Strajk może kosztować Lufthansę około 200 mln euro. Rzecznik firmy Klaus Walther powiedział w radiu Deutschlandfunk, że Lufthansa jest gotowa do dialogu, jednak część postulatów jest dla koncernu nie do przyjęcia. Lufthansa jest największym towarzystwem lotniczym w Europie. Zatrudnia 110 tys. pracowników. Doświadczony pilot zarabia w Niemczech ok. 250 tysięcy euro rocznie.