O znalezisku zdecydował przypadek. Jak informuje portal dziennik.pl, w szpitalu zmarł jeden z magazynierów Centrum Szkolenia Policji w Legionowie. Dowództwo ośrodka zleciło komisyjne otwarcie pomieszczeń, którymi się zajmował i inwentaryzację ich zawartości. Wewnątrz odnaleziono skrzynie nieznanego pochodzenia, a w nich kilkaset ludzkich kości, w tym kilkadziesiąt przestrzelonych czaszek. Zdaniem Dudka, mogą to być ofiary polskich i sowieckich służb specjalnych z lat 1944-45. - Mogą to być ich ofiary z tamtego okresu, których szczątki ukryto w magazynach milicyjnych przejętych później przez policję - powiedział Dudek. W jego opinii, raczej nie są to szczątki ofiar z Katynia - jak podał portal dziennik.pl. - Nie wierzę, żeby strona rosyjska do roku 1990 przekazała jakieś szczątki z Katynia. Sowieci musieliby się wówczas przyznać do zbrodni katyńskiej, a równocześnie jest to jedyny okres, kiedy takie przekazanie mogło się odbyć bez rozgłosu. Nie sądzę także, żeby było możliwe przekazanie ich po roku 1990 tak, by nikt tego nie zauważył. Widziałem trochę dokumentów na ten temat i nie znalazłem tam żadnej wzmianki o przekazywaniu szczątków - mówił historyk. Wyraził również nadzieję, że uda się ustalić do kogo należą szczątki. - Wyjaśnienie, czyje to szczątki i jakie były ich losy może się okazać sprawą dość trudną - ocenił Dudek. Jak poinformowano w Centrum Szkolenia Policji w Legionowie, obecnie trwają czynności wyjaśniające na miejscu znaleziska, ich wyniki mają być przedstawione w piątek.