LPR dysponuje 12 nowymi śmigłowcami EC 135, które zastępują stare maszyny Mi-2. Pierwszy z nowych helikopterów zaprezentowano we wrześniu ubiegłego roku do końca 2010 r. ma ich być 23. Symulator ma pomóc szkolić załogi LPR w lataniu na nowych maszynach. W kabinie symulatora, który został ustawiony w specjalnie dla niego zbudowanym hangarze przy centrali LPR na lotnisku Babice, znajduje się wierna replika kokpitu śmigłowca. Znalazły się w nim nawet tak drobne elementy jak etykiety, naklejki, uchwyty, czy zapasowe latarki w drzwiach pilotów. Przed kabiną umieszczony jest ogromny, sferyczny ekran, na którym wyświetlany jest obraz przedstawiający warunki na zewnątrz. Wyświetlany może być widok dowolnego miejsca w Polsce w skali 1:250 000 - z odwzorowaniem rzeźby terenu, obszarów leśnych, rzek, zbiorników wodnych, dróg, linii kolejowych i energetycznych. Wiernie odwzorowano też sześć polskich lotnisk wraz z ich otoczeniem, dziewięć lądowisk przyszpitalnych oraz dwa miejsca wypadków samochodowych, które są największym wyzwaniem dla pilotów latających w nieznany teren. Symulator w realistyczny sposób odtwarza też reakcje sterów. Minister zdrowia Ewa Kopacz, która w czwartek wzięła udział w prezentacji symulatora powiedziała, że od stopnia wyszkolenia kadry LPR zależy bezpieczeństwo polskich pacjentów transportowanych śmigłowcami. Podkreśliła, że symulator jest urządzeniem unikalnym w swojej klasie i najnowocześniejszym na świecie - dwa podobne urządzenia, ale o prostszej konfiguracji znajdują się w Niemczech i USA. - Chcemy, żeby nasi i tak najwspanialsi piloci, którzy w tej chwili na tych śmigłowcach pracują, mieli możliwość systematycznego szkolenia i poczucie bezpieczeństwa - powiedziała. - Im więcej będziemy mieli wprawy, im więcej będziemy mieli możliwości przewidywania trudnych sytuacji, tym bardziej będziemy mogli zapewniać polskich pacjentów, że są bezpieczni w naszych śmigłowcach - dodała. Dyrektor LPR Robert Gałązkowski zaznaczył z kolei, że polskie lotnictwo sanitarne jest dziś przygotowane do funkcjonowania na wiele lat. Dodał, że dzięki nowemu symulatorowi piloci będą mogli uczyć się reagowania we wszystkich sytuacjach awaryjnych, których nie da się trenować na prawdziwym śmigłowcu, a które mogą zaskoczyć i prowadzić do tragedii. W symulatorze można ćwiczyć loty w załodze jedno- i dwuosobowej, urządzenie odtwarza wszystkie możliwe warunki pogodowe oraz nawigację według systemu wspomagającego lądowanie w warunkach ograniczonej widzialności i niskiego zachmurzenia - ILS. Symulator pozwala też odtworzyć ponad 180 sytuacji awaryjnych, np. awarie głównego bądź tylnego wirnika, pożar czy uszkodzenie układów sterowania. Koszt symulatora wyniósł ponad 25 mln zł, czyli o około jedną czwartą więcej niż koszt jednego śmigłowca EC 135, jednak koszt godziny "lotu" na symulatorze jest kilkukrotnie niższy od godziny lotu prawdziwą maszyną.