Jak wyjaśnił reporterowi RMF FM Piotrowi Glinkowskiemu, w grudniu wykonawcy raczej nie zdążą zakończyć prac. Nie chciał jednak podać dokładnej daty, kiedy lotnisko zacznie normalnie pracować. - Mamy święta, to wszystko jednak będzie chwilę trwało - podkreślił. Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego zamknął wczoraj dwa betonowe odcinki, po 500 m każdy, na początku i końcu pasa startowego modlińskiego lotniska. W związku z tym może ono obsługiwać tylko samoloty, którym wystarczy droga startowa o długości ok. 1500 m. Okienczyc poinformował, że powodem decyzji inspektora "było pojawienie się w ostatnich dniach złuszczeń na części betonowej drogi startowej". Zapewnił, że władze lotniska są w stałym kontakcie z firmą, która wybudowała pas startowy i że wykonawcy zostali powiadomieni, iż "mają natychmiast przystępować do prac naprawczych". - Przygotowujemy część betonową drogi startowej. W poniedziałek wchodzi generalny wykonawca zgodnie z umową gwarancyjną na naprawy, na usunięcie tego co zostało stwierdzone - powiedział prezes. "Wyszły błędy w wykonaniu" Na pytanie, jak to się stało, że niezbyt długo po otwarciu lotniska dochodzi do tak poważnej awarii i czy jest to może kwestia obchodzenia się z pasem startowym, Okienczyc odpowiedział, że stosowane są te same metody obchodzenia się z pasem, jakie stosują wszystkie lotniska. - Niestety wygląda na to, że wyszły błędy w wykonaniu. Natomiast ekspertyza będzie robiona od jutra, żeby dokładnie stwierdzić co jest rzeczywistą przyczyną, aż takich uszkodzeń i później będziemy wyciągać z tego wnioski - podkreślił. Port traci 180 tys. złotych dziennie Od sobotniego popołudnia loty przekierowywane były z lotniska modlińskiego przede wszystkim na warszawskie Lotnisko Chopina. Wg szacunków do końca roku z Modlina miało odlecieć około 40 tys. pasażerów. Każdy dzień bez odpraw to dla portu strata rzędu 180 tys. złotych. Piotr Glinkowski, RMF