Spektakl zostanie wystawiony w warszawskiej Wyższej Szkole Nauk Społecznych Pedagogium, w której działa Teatr Pedagogium. W spektaklu występuje osiem osób. - W listopadzie ubiegłego roku spotkałyśmy się z ośmioosobową grupą mieszkańców warszawskich ośrodków dla osób bezdomnych, którzy zgodzili się na to, aby z nami współpracować - opowiadała reżyser spektaklu Mariola Daszkiewicz-Konopczyńska. Przyznała, że podczas pierwszych rozmów - zarówno ona, jak i autorka tekstu sztuki - intensywnie zastanawiały się o czym dokładnie opowiadać ma przedstawienie, miały też sporo obaw. - Zastanawiałyśmy się czy eksponować łzawe wzruszenie, proste współczucie, czego w ogóle oczekiwać? Zaczęłyśmy więc od pytania - czego oni chcą, oczekują po tym spektaklu. Z tych zwierzeń powstał bardzo dobry materiał wyjściowy, który Maria przepracowała i stworzyła inteligentny, błyskotliwy scenariusz. Jest w nim dużo groteski - opowiadała Daszkiewicz-Konopczyńska. Maria Lewandowska przyznaje, że tekst sztuki jest oparty na opowieściach bezdomnych, ale nie każde zdarzenie w spektaklu jest prawdziwe. - To raczej skrót sytuacji bezdomnego. Aktorzy chcieli, aby w przedstawieniu znalazły się sytuacje komiczne, żeby to było coś śmiesznego, a nie wyłącznie - ubolewanie nad losem bezdomnych. Jest więc i śmiesznie, i smutno - mówiła Lewandowska. Daszkiewicz-Konopczyńska przekonuje, że spektakl jest przygotowany na wysokim poziomie, pomimo tego, że biorą w nim udział ludzie, którzy do tej pory nie wiedzieli nic o teatrze. - Teatr funkcjonuje jako wspomożenie ich rozwoju, impuls do zmiany myślenia o swojej przyszłości, sytuacji - oceniła. Jej zdaniem spektakl pomaga jego bohaterom opowiedzieć o tym, że bardzo łatwo stać się bezdomnym, a bardzo trudno z bezdomności wyjść. - Łatwo się można ugruntować w myśleniu i czuciu bezdomnym, a świat zewnętrzny i społeczeństwo nie ułatwia wyjścia z tego, choć systemowo - pomaga. Są ośrodki gdzie można się najeść i wyspać, ale społecznie oni stają się bezradni - opowiadała reżyser przedstawienia. Lewandowska zwróciła uwagę, że bezdomni biorący udział w spektaklu chcieli jednocześnie spróbować czegoś nowego, opowiedzieć o sobie i zaprotestować przeciwko stereotypom, że bezdomny to zawsze pijak czy narkoman. Jak mówiła, tytułowa huśtawka symbolizuje podział na dwa światy: bezdomnych i tych, którzy mają swoje domy. - Zwrot, którego oni używają dla określenia ludzi posiadających mieszkania to "domni" - tłumaczyła. Po spektaklu w Warszawie spektakl ma być grany także w innych miastach - m.in. w Poznaniu. Spektakle mają się odbyć jeszcze w którymś ze stołecznych kościołów i w Falenicy.