Astronom zauważa, że laikom z meteorami najczęściej kojarzy się sierpień, kiedy to maksimum swojej aktywności osiąga znany i widowiskowy rój Perseidów. Mało kto wie, że także doskonałym czasem do obserwacji "spadających gwiazd" jest lipiec. Dzieje się tak za sprawą wyjątkowo dużej liczby rojów meteorów aktywnych w tym miesiącu. - Ich opis wypada zacząć w zasadzie od wspomnianych już Perseidów. Pierwsze meteory z tego roju możemy już obserwować w połowie lipca. Na początku aktywność jest niewielka (1-2 zjawiska na godzinę), lecz pod koniec miesiąca sięga nawet ponad 10 meteorów na godzinę. W tym roku bardzo dobre warunki do obserwacji wystąpią na samym początku aktywności roju, co jest związane z nowiem Księżyca, który wypada 11 lipca - wyjaśnia. Drugim, pod względem aktywności lipcowym rojem są Delta Aquarydy S. Jak zaznacza dr Olech, tak naprawdę dla obserwatorów znajdujących się w okolicach równika, są one wyraźnie aktywniejsze niż lipcowe Perseidy. W Polsce ich radiant (czyli miejsce na sferze niebieskiej, z którego zdają się wybiegać ich meteory) znajduje się w konstelacji Wodnika, przez co nie wznosi się nigdy wyraźnie powyżej 20 stopni nad horyzontem. To powoduje, że w naszym kraju w maksimum aktywności roju, które wypada 28 lipca, możemy obserwować co najwyżej 5-6 meteorów na godzinę. - Na szczęście, Delta Aquarydy S mają kilka swoich bliższych lub dalszych kuzynów, które astronomowie nazywają Delta Aquarydami N, Jota Aquarydami N i Jota Aquarydami S. Każdy z tych rojów z osobna jest dość słaby, dając maksymalnie około 2-3 meteorów na godzinę. Dokładając ich aktywność do Delta Aquarydów S, okazuje się jednak, że w sprzyjających warunkach z kompleksu radiantów w Wodniku możemy zaobserwować nawet ponad 10 meteorów na godzinę - podkreśla naukowiec. Dodaje, że na tym nie kończą się jednak lipcowe roje. - Blisko Wodnika znajduje się gwiazdozbiór Koziorożca, a w nim radiant kolejnego lipcowego roju - Alfa Capricornidów. Są aktywne w zasadzie przez cały lipiec i pierwszą połowę sierpnia, a ich maksimum występuje 30 lipca. Jest to bardzo efektowny rój meteorów, bowiem jego zjawiska są bardzo wolne i często bardzo jasne - zauważa dr Olech. Poniżej Wodnika znajduje się gwiazdozbiór Ryby Południowej. Zdaniem astronoma, jest on słabo znany w Polsce, bo świeci u nas tylko w wakacje i to bardzo nisko, tuż nad południowym horyzontem. W konstelacji tej znajduje się jednak radiant kolejnego roju meteorów - Piscis Austrinidów. Naukowiec przyznaje, że nie jest to aktywny rój - zwykle można zobaczyć jedno zjawisko na kilka godzin obserwacji. Niestety - ubolewa naukowiec - w obserwacjach całego kompleksu rojów meteorów wylatujących z gwiazdozbiorów Koziorożca, Wodnika i Ryby Południowej będzie przeszkadzał Księżyc. W tym roku pełnia wypada 26 lipca i pokrywa się ona prawie dokładnie z maksymalną aktywnością tych rojów. Przez cały lipiec aktywne są Alfa Cygnidy. - To bardzo ciekawy i mało zbadany rój. W maksimum, które występuje ok. 16-18 lipca, rój może dać około 3 meteorów na godzinę. W tym roku warunki do jego obserwacji są dość dobre - opisuje astronom. Innym rojem widocznym w lipcu są bardzo słabo zbadane Pegazydy. Jego meteory można obserwować od 7 do 13 lipca z maksimum, które występuje 9 lipca. - Trzeba zaznaczyć, że na regularnych rojach aktywność meteorowa naszego nieba się nie kończy. Każdej nocy mamy bowiem do czynienia z meteorami sporadycznymi, które w zależności od pory dnia i roku mogą dawać od 5 do 20 meteorów na godzinę - podkreśla Olech. - Widać więc wyraźnie, że szczególnie w drugiej połowie miesiąca i nad ranem możemy spotkać się z sumaryczną aktywnością nawet ponad 20 meteorów na godzinę. Warto w lipcu spoglądać w niebo, tym bardziej że obserwacje meteorów należą do najprostszych do wykonania obserwacji astronomicznych, a przeprowadzone starannie mogą mieć wartość naukową - zachęca astronom. A wszystkich zainteresowanych meteorami odsyła do internetowej strony Pracowni Komet i Meteorów (http://www.pkim.org).