Aktualnie p.o. dyrektorem instytutu jest Kazimierz Monkiewicz. W mediach od tygodni pojawiały się informacje o konflikcie Monkiewicza z zespołem Instytutu. O rozpisaniu konkursu na nowego dyrektora Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina decyduje minister kultury Bogdan Zdrojewski. Rzecznik ministra Maciej Babczyński powiedział, że decyzja o tym, czy konkurs w ogóle się odbędzie, czy też nie, zapadnie w tym tygodniu. Jak podkreślił, minister podejmie swoją decyzję "zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami", a ewentualne ogłoszenie konkursu nie byłoby związane z dymisją Leszczyńskiego. - Pan minister wie o konflikcie w Narodowym Instytucie Fryderyka Chopina (...), który wynika ze zwiększonej dyscypliny finansowej i przeprowadzonego tam audytu - dodał rzecznik. Stanisław Leszczyński to pomysłodawca i dyrektor artystyczny międzynarodowego festiwalu muzycznego "Chopin i jego Europa" oraz serii płytowej Real Chopin. Z funkcji zastępcy dyrektora instytutu ds. edukacji muzycznej, nagrań i koncertów, Leszczyński zrezygnował w ubiegłym tygodniu. Jak wyjaśnił Leszczyński, powodem dymisji był "rażący brak kompetencji w kierowaniu instytucją kultury przez Kazimierza Monkiewicza". - W swoim wypowiedzeniu jednoznacznie napisałem przyczynę swej rezygnacji panu Monkiewiczowi - powiedział Leszczyński. Pytany o to, czy - jeśli minister ogłosiłby konkurs na nowego dyrektora - wystartowałby w nim, Leszczyński odparł: "Tak, oczywiście, zamierzam to zrobić". - Odchodzę bowiem nie z powodów ambicjonalnych, nie ma innych - poza merytorycznymi - argumentów. Ja jestem po prostu sparaliżowany, nie mogę dalej robić tego, co wydaje się, że było sensowne - tłumaczył. Jak podkreślił, trudna sytuacja w Narodowym Instytucie Fryderyka Chopina nie jest spowodowana wyłącznie finansami, choć pośrednio - też. - Chodzi głównie o koncepcję i program dla instytutu, który musi się koncentrować wokół najważniejszych tematów, najważniejszych naszych projektów, za które odpowiedzialni są ich twórcy. (...) Chodzi też o kompletny brak zrozumienia zupełnie podstawowych kwestii w dziedzinie kultury, w których rozmawia się innym językiem niż korporacyjny i proceduralny - wyjaśnił Leszczyński. - Trzeba tłumaczyć się np., dlaczego zaprasza się najwybitniejszą orkiestrę grającą pewien repertuar, a nie inną. Oczywiście to są duże pieniądze, bo kultura na najwyższym poziomie kosztuje dużo. W instytucji narodowej - czy to będzie opera narodowa, czy filharmonia narodowa - nie da się jakimś okazyjnym sposobem sfinansować (...) najwartościowszego programu - mówił. - My z Arturem Szklenerem, który jest zastępcą dyrektora ds. nauki i wydawnictw, zostaliśmy praktycznie odcięci od możliwości kontynuowania założonych programów - ocenił Leszczyński.