Rozmowy ostatniej szansy, dziś i jutro, zadecydują o tym, czy lekarze, którzy złożyli wypowiedzenia podczas strajku rzeczywiście odejdą z pracy. W Łomży na Podlasiu już zostały wstrzymane przyjęcia na oddział zakaźny. Kolejny zagrożony zamknięciem to oddział noworodków. Dla dzieci przygotowano już miejsca w szpitalach w Białymstoku i w Warszawie. Jeśli lekarze nie wycofają swoich wypowiedzeń, jeśli dyrekcja szpitala w Łomży nie przekona ich do pozostania w pracy, noworodki zostaną ewakuowane. W przypadku kilku wcześniaków ważących poniżej kilograma będzie to bardzo ryzykowna, zagrażająca ich życiu podróż. Podobna sytuacja jest także w szpitalu w Suwałkach Tam także między lekarzami a dyrekcją i pacjentami trwa wojna nerwów. Ostatnia propozycja podwyżki w wysokości 400 złotych na rękę została przez lekarzy odrzucona. Dziś odbyło się także spotkanie związkowców z dyrektorem szpitala wojewódzkiego w Radomiu. Niestety bez żadnych konkretów. Dyrekcja odpowiedziała tylko na cztery z 17 postulatów strajkujących. Lekarzy to jednak nie zadowala. Nie wiadomo też, kiedy dojdzie do następnego spotkania. Około 100 lekarzy, którzy od października zostaną w szpitalu podzielono na dwie grupy. Większa część ma leczyć, mniejsza ratować życie w sytuacjach kryzysowych. Problem w tym, że jeśli nie będzie porozumienia kryzys będzie trwał w Radomiu całą dobę. W sumie od 1 października w całym kraju przestanie pracować około pięciu tysięcy lekarzy. W największym szpitalu Opolszczyzny, Wojewódzkim Centrum Medycznym, zrezygnować chcą prawie wszyscy lekarze. Kilkudziesięciu specjalistów już zrezygnowało z pracy w pomorskich szpitalach w Gdyni, Słupsku i Wejherowie. Pacjenci są bezradni.