Szpiczak mnogi (plazmocytowy) jest drugim co do częstości nowotworem układu krwiotwórczego. Wywodzi się z komórek układu odporności produkujących przeciwciała - tzw. limfocytów B. Szacuje się, że w Polsce co roku zapada na niego 1500 osób, a ogólna liczba pacjentów wynosi 8-10 tys. Najczęściej chorują osoby po 65. roku życia. Choroba może prowadzić m.in. do uszkodzenia układu kostnego, niedokrwistości lub niewydolności nerek, którą stwierdza się u 10-15 proc. chorych. Konieczne leczenie nowymi lekami - Dzięki wprowadzeniu nowych leków przeżycie chorych na szpiczaka mnogiego wydłużyło się do 10-15 lat, podczas gdy jeszcze 10 lat temu wynosiło 2-3 lata - powiedział dr Artur Jurczyszyn, prezes Fundacji Centrum Leczenia Szpiczaka. - Warunkiem poprawy przeżycia jest jednak leczenie pacjentów najlepszymi dostępnymi lekami (...). Im lepiej leczymy chorego od początku, tym lepsza jest odpowiedź na leczenie, dłuższa remisja (okres bez objawów - red.) i dłuższe przeżycie - podkreślił hematolog. Jak tłumaczył prof. Wiesław Jędrzejczak, konsultant krajowy ds. hematologii, światowym standardem jest, by u chorych na szpiczaka z niewydolnością nerek stosować jeden z nowych leków - bortezomib od początku terapii. Tymczasem w Polsce, zgodnie z aktualnymi zapisami programu terapeutycznego, preparat ten można stosować dopiero, gdy pierwszy lek nie pomoże. Według Wojciecha Matusewicza, prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych (AOTM), aby możliwa była taka zmiana, powinna powstać nowa wersja programu, która musiałaby być oceniona przez AOTM w standardowej procedurze. Zmiany są konieczne Prof. Jędrzejczak podkreślił, że choć napisał w tej sprawie do MZ w marcu 2011 r., to dotychczas nie został poproszony o propozycję nowej wersji programu terapeutycznego. Dodatkowym problemem jest to, że pacjenci z niewydolnością nerek nie mogą być leczeni w Polsce bortezomibem nawet w tzw. drugiej linii terapii. - Nie jest to wprawdzie napisane wprost, ale wynika z kryterium, które wyklucza zastosowanie bortezomibu u chorych z klirensem kreatyniny (wskaźnik pomocny w ocenie funkcji nerek - PAP) gorszym niż u zdrowiej osoby, tj. poniżej 30 ml/min - powiedział hematolog. Jego zdaniem, wystarczy tylko usunąć to kryterium, by rozszerzyć terapię bortezomibem w drugiej i kolejnych liniach na pacjentów, którym jest ona najbardziej potrzebna. Prof. Jędrzejczak zwrócił uwagę, że w czerwcu 2010 r. złożył do Ministerstwa Zdrowia wniosek w tej sprawie, jednak do tej pory nie przyniosło to skutku. Jak ocenił hematolog, zmiany w dostępie do leczenia bortezomibem są niezbędne, bo inaczej polskich chorych czeka szybka śmierć (niewydolność nerek to najgorszy czynnik rokowniczy w szpiczaku) albo znacznie droższe, a mniej skuteczne w tym wypadku, dializoterapie. Liczy się czas Według Wojciecha Matusewicza, w tym wypadku zmianę można by wprowadzić dość szybko. Rada Konsultacyjna AOTM powinna wydać opinię na ten temat w ciągu ok. dwóch tygodni, potrzebny jest jednak wniosek ministra zdrowia. Ekspert w dziedzinie ekonomii zdrowia Michał Jakimowicz podkreślił, że efekty zdrowotne uzyskiwane dzięki stosowaniu bortezomibu mieszczą się w granicach opłacalności. Zgodnie z kryterium przyjętym w Polsce, opłacalna jest terapia, która daje pacjentowi dodatkowy rok życia przy kosztach do 100 tys. złotych. W przypadku bortezomibu ten koszt wynosi 58 tys. Jak ocenili hematolodzy, istotny problem stanowi też brak programu terapeutycznego, w ramach którego można by leczyć innym preparatem - lenalidomidem tych pacjentów ze szpiczakiem, u których inne leki powodują polineuropatię obwodową (uszkodzenie nerwów obwodowych), mogącą prowadzić do inwalidztwa lub u których wcześniejsze terapie przestały działać. Obecnie jest on dostępny jedynie w ramach terapii niestandardowej. - W naszej klinice środki na leczenie tym lekiem skończyły się już w marcu - powiedział dr Jurczyszyn. Zaznaczył, że program terapeutyczny znacznie poprawiłby dostępność leku. Do czasu nadania depeszy PAP nie otrzymała od resortu zdrowia komentarza w tej sprawie.