Jak poinformowała we wtorek Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji, kobieta oferowała leczenie za pomocą "tradycyjnej medycyny tybetańskiej". - Stosowała ją w chorobach tarczycy, układu sercowo-naczyniowego, pokarmowego, moczowego, płuc i oskrzeli. Leczyła też w ten sposób nerwice i migrenowe bóle głowy, dolegliwości kręgosłupa i stawów, schorzenia ginekologiczne, choroby skóry, choroby dziecięce, bezsenność i przemęczenie - dodała Kędzierzawska. Lekarka oferowała też pomoc w odchudzaniu, rzuceniu palenia i uregulowaniu ciśnienia tętniczego. - Gdy policjanci wspólnie z przedstawicielami Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Farmaceutycznej weszli do jej gabinetu przy ul. Czerniakowskiej na Mokotowie, znaleźli setki tysięcy sztuk preparatów niedopuszczonych do sprzedaży w Polsce, o wartości ok. 100 tys. zł. Wśród nich np. specyfiki z korzenia żeń-szeń, maść z niedźwiedzia, preparaty z węży czy żółwi - zaznaczyła Kędzierzawska. Jak ustalili policjanci, w niektórych przypadkach lekarka zalecała również, by specyfiki popijane były wodą, mlekiem lub... wódką. - Niektóre z nich był przeterminowane, inne bez polskich oznaczeń. Mogły też stanowić zagrożenia dla życia i zdrowia pacjentów kobiety - dodała Kędzierzawska. Kobiecie w styczniu minęła także ważność pozwolenia na wykonywanie zawodu. Razem z nią zatrzymano 26-letniego właściciela gabinetu. To już druga podobna akcja w ciągu miesiąca. Poprzednio w gabinecie innej lekarki z Mongolii (przy ul. Marszałkowskiej) policjanci znaleźli m.in. ok. 4 tys. sztuk preparatu na odchudzanie o nazwie Miaozi. Powoduje on uzależnienie i skrajne wyczerpanie osób, które go stosują.