Właściciele warsztatów i firm sprowadzających samochody protestowali przeciwko sposobowi naliczania podatków, z powodu których import używanych aut jest nieopłacalny; domagają się jednakowych kryteriów wobec używanych samochodów z importu i zarejestrowanych w kraju. Przed godziną 12. ponad 20 furgonów, platform i samochodów z przyczepami do przewożenia aut przyjechała pod Sejm na ulicę Wiejską. Później kolumna przejechała pod Kancelarię Premiera. - Protest jest wymierzony przeciw likwidacji naszych miejsc pracy. Akcyza jest sformułowana tak, że bardzo uderza po kieszeni, a nadal wjeżdżają do kraju auta stare, bo samochód stary jest tani nawet z dużą akcyzą - powiedział Jacek Pietrzyk ze Stowarzyszenia Przedsiębiorców Branży Motoryzacyjnej "Laweta". - Od marca wjechało siedem tysięcy samochodów, z tego sześć tysięcy ma ponad jedenaście lat - dodał. - Nam zabroniono wwozu uszkodzonych samochodów, a firmy ubezpieczeniowe sprzedają wraki - powiedział jeden z przedsiębiorców. - Sposób naliczania akcyzy jest taki, że import używanych samochodów się nam nie opłaca - powiedział prezes Stowarzyszenia Przedsiębiorców Branży Motoryzacyjnej "Laweta" Jerzy Blajer. Blajer zapowiedział skierowanie skargi konstytucyjnej na przepisy akcyzowe, a także interwencje w KIE i Komisji Europejskiej. Protestujący przekazali postulaty stowarzyszenia w Sejmie i kancelarii premiera. Żądają w nich zrównania praw importerów nowych i używanych samochodów, jednakowych kryteriów uznania za odpad pojazdu uszkodzonego sprowadzonego z zagranicy i zarejestrowanego w kraju, a także zniesienia przepisu nakazującego przegląd techniczny samochodu przed wprowadzeniem go na polski obszar celny. Wicepremier i minister finansów Marek Belka powiedział dzisiaj w Łodzi, że jest przeciwny łagodzeniu przepisów dotyczących sprowadzania do Polski używanych samochodów. - - Było olbrzymim błędem, że tego pakietu przedsięwzięć nie wprowadzono wcześniej. To co się stało w pierwszych trzech miesiącach tego roku, to jest dramat z punktu widzenia przemysłu samochodowego - mówił Belka podczas konferencji prasowej w Łodzi.