- Kursant kierował toyotą niezgodnie z przepisami i stwarzał zagrożenie w ruchu drogowym - powiedziała w piątek Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. Teraz kursantowi oraz instruktorowi grozi mandat w wysokości 500 zł. Instruktor dodatkowo otrzymał 10 punktów karnych. - Policjanci ruchu drogowego szczegółowo kontrolują tzw. elki. Z myślą o bezpieczeństwie kursantów, ale i innych uczestników ruchu sprawdzają, czy auta poruszają się po stołecznych drogach nie łamiąc przepisów drogowych - zaznaczyła Kędzierzawska. Według KSP kilkadziesiąt dotychczasowych kontroli wykazało brak ważności dowodów rejestracyjnych, brak kompletnego wyposażenia, problemy ze stanem technicznym pojazdów i brak kart przebiegu szkolenia. Jeden z instruktorów nie miał uprawnień do prowadzenia pojazdów, inny nie miał uprawnień do prowadzenia zajęć. W 15 przypadkach w dowodach rejestracyjnych pojazdów brakowało wpisu, że są to pojazdy nauki jazdy. Wyszło też na jaw, że jeden z kursantów był za młody, by rozpocząć naukę jazdy. 10-krotnie brakowało obowiązkowych kart szkolenia. Jedno auto nie było w ogóle przystosowane do szkolenia kierowców, a kilka nieprawidłowo oznakowano.