Od początku roku do końca lipca rynek detaliczny skurczył się o blisko 9 tys. punktów, do 315,5 tys. - wynika z danych firmy Soliditet Polska. To nieodwracalny trend - oceniają eksperci i wyliczają, że od początku 2010 r. zamknięto już 56,2 tys. sklepów. Jak wylicza "DGP", na skutek m.in. ekspansji marketów od 2007 r. udział małych kupców w handlu spadł z 46 do 39 proc. Szef Polskiej Izby Handlu mówi, że w tym samym czasie udział dyskontów podwoił się i wynosi 15 proc. Znikające małe spożywczaki i salony odzieżowe przegrywają konkurencję z galeriami handlowymi, które powstają w coraz mniejszych miastach. Te oferujące AGD/RTV, meble czy książki padają z kolei ofiarami sklepów internetowych, gdzie ceny są nawet o 20-30 proc. niższe. Jest jednak jeden rodzaj punktów, których nic nie rusza - sklepy monopolowe (w tym roku więcej ich zarejestrowano niż wyrejestrowano). Może niebawem po bułki na śniadanie będziemy ruszać do supermarketu, ale za to wódkę kupimy pod blokiem - żartuje "DGP".