Do tej pory leczenie wad serca u dzieci finansowane były z dwóch źródeł: za operacje płaciło Ministerstwo Zdrowia (były to tzw. procedury wysokospecjalistyczne), a hospitalizację dziecka przed operacją i po niej finansował NFZ. W piątek kardiochirurdzy dowiedzieli się o decyzji resortu zmieniającej te zasady. - Nikt z nami jej nie omówił, postawiono nas przed faktem dokonanym. Ze wstępnych wyliczeń, jakie przeprowadziliśmy w Centrum Zdrowia Dziecka, wynika, że liczba operacji wykonywanych przez miesiąc może spaść o połowę - mówi prof. Bohdan Maruszewski, szef kardiochirurgii w CZD, prezes Klubu Kardiochirurgów Polskich. - Pieniądze z resortu dostawaliśmy co miesiąc, procedury były dobrze wycenione. NFZ płaci często dopiero pod koniec roku, wyceny są niższe niż rzeczywiste koszty zabiegów - dodaje. Według Klubu Kardiochirurgów Polskich rocznie operacje serca wykonywane są u 2,2 tys. dzieci, a pomocy wymaga 3 tys. dzieci. Wszystkim pomóc nie można, bo jest za mało pieniędzy na opiekę na oddziałach pooperacyjnych, gdzie brakuje stanowisk intensywnej terapii i pielęgniarek. NFZ uspokaja, że pieniądze są i będą, a problemy biorą się jedynie z niegospodarności szpitali. Kardiochirurdzy zapowiadają jednak, że będą walczyć o pozostawienie finansowania operacji przez resort zdrowia. Na czwartek zaplanowane jest spotkanie specjalistów z urzędnikami z NFZ - zapowiada "Metro".