"Bardziej niż polityka interesowało mnie, jakimi ludźmi są mieszkańcy Maisons-Laffitte" - powiedziała autorka w rozmowie. Rozmowę z Jerzym Giedroyciem Hanna Maria Giza, dziennikarka Programu II Polskiego Radia, przeprowadziła na miesiąc przed jego śmiercią, w połowie sierpnia 2000 roku. Giedroyc, bardzo już wtedy chory i słaby, poświęcił jednak na rozmowy kilka godzin w ciągu trzech dni. Zofia Hertz mówiła później, że Redaktor nigdy przed nikim tak się nie otworzył. - Na pytanie, czy czegoś w życiu żałuje, Redaktor odpowiedział, że owszem - braku życia osobistego. Że czuje się bardzo samotny, zwłaszcza teraz, na starość, kiedy kolejni przyjaciele odchodzą. Śmiał się, że to niedobra rzecz taka długowieczność - opowiadała Hanna Maria Giza. Giedroyc uchodził za nieprzystępnego, zachowującego dystans wobec rozmówców. Tym razem był ciepły i serdeczny. Zwierzył się nawet z tego, że nie lubi ludzi, że źle się czuje, w obecności więcej niż trzech osób. Przyznał, że główną cecha jego charakteru jest upór i konsekwencja. Redaktor żartował, że nadaje się znakomicie na ministra finansów w bardzo biednym kraju, takie ma doświadczenie w zdobywaniu pieniędzy. Przez cały czas pracy w Maisons-Laffitte wypisywał tysiące listów do ludzi na całym świecie, prosząc, aby kupowali "Kulturę", wspierając tym samym jej działalność. Całe wielkie przedsięwzięcie, jakim była "Kultura", utrzymywało się właśnie z tak pozyskanych pieniędzy. Te listy Redaktor wspominał jako najbardziej męczącą część swojej pracy. Za swój największy sukces Redaktor w rozmowie z Gizą uznał fakt, że Polacy pogodzili się z myślą o stracie Lwowa i Wilna. Że nikt już chyba dzisiaj nie chce umierać za Lwów. "Dodał wtedy piękne spostrzeżenie: Polacy są takim narodem, któremu można mówić najtrudniejszą prawdę - byle prosto w oczy. Wtedy są w stanie to zrozumieć i przyjąć" - powiedziała Giza. W książce znalazło się wiele szczegółów na temat życia codziennego w Maisons-Laffitte, na przykład o uprawianym przez Zofię Hertz ogrodzie. Rosły tam m.in. ogórki i pomidory wyhodowane z nasion przysłanych z Polski. Rósł też koperek - roślina we Francji nieznana. Po latach na targu w Maisons-Laffitte można już było bez problemu kupić świeży koperek, który Francuzom zasmakował. To szczególny przypadek wpływu polskiej "Kultury" na kulturę francuską, w tym wypadku kulinarną. "Giedroyc i Zofia Hertz mówili pięknym językiem. Redaktor miał na przykład cudowne określenie na zapominanie "zatrzaski w pamięci". Starałam się w książce zachować ten ich sposób mówienia" - dodała dziennikarka. Książka, która zawiera także nigdzie dotąd niepublikowane fotografie, ukazała się nakładem Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego.