Formacja "Trubadurów" powstała w Łodzi w 1963 roku, kiedy to Krawczyk i Sławomir Kowalewski, którzy znali się ze szkoły, przyciągnęli Mariana Lichtmana, Jerzego Krzemińskiego oraz Bogdana Borkowskiego. Debiut w 1965 roku na festiwalu w Opolu był bardzo udany, uwieńczony I nagrodą. Popularność zespołu zaczęła wzrastać w zaskakującym tempie, kiedy w 1967 roku dołączył do niego Ryszard Poznakowski z "Czerwono-Czarnych". - To ojciec estradowy, znakomity muzyk, kompozytor i aranżer - mówi o nim Krawczyk, komplementując również innych kolegów, zwłaszcza Piotra Kuźniaka, który go zastąpił. - Jest genialny - ocenił. - Mimo że przestałem być trubadurem i 32 lata grają beze mnie, to jednak pozostał ogromny sentyment do tamtego okresu. Wbrew różnym opiniom i pogłoskom, prywatnie się lubimy; jest uroczo, gdy się spotykamy. Nie mogłem więc odmówić występu z nimi, nie miałbym sumienia, gdybym postąpił inaczej, z radością ponownie zaśpiewam z chłopakami - powiedział wokalista, honorowy obywatel Łodzi oraz Indianapolis. "Trubadurzy" (nazwę wymyślił Kowalewski) mają w dorobku kilkanaście płyt, zagrali kilka tysięcy koncertów w kraju oraz na świecie i nie spoczęli na laurach, wciąż tworzą nowe, melodyjne utwory, jak te, z tamtych lat: "Znamy się tylko z widzenia", Cóż wiemy o miłości", "Kasia", "Byłaś tu", "Kim jesteś", "Ej, Sobótka, Sobótka", "Przyjedź, mamo, na przysięgę". - Siła przeboju tkwi w rodzaju piosenki. Równie istotna jest muzyka, jak i słowa - uważa Krawczyk. W rozmowie ujawnił, że pracuje nad programem, w którym znajdą się tak znane utwory jak "Pamiętasz była jesień" Sławy Przybylskiej, "A mnie jest szkoda lata" Jerzego Połomskiego", "Napiszę do ciebie z dalekiej podróży" Haliny Frąckowiak czy "10 w skali Beauforta" Krzysztofa Klenczona.