Jak powiedział w poniedziałek Karol Jakubowski z wydziału prasowego Komendy Głównej Policji, z ustaleń CBŚ wynika, że gang kradł samochody na terenie Ukrainy i następnie sprowadzał je do Polski. W wydziałach komunikacyjnych na terenie całego kraju samochody legalizował i sprzedawał w krajach Unii Europejskiej. - Policjanci sprawdzili w sumie 42 miejsca, m.in. 4 komisy, w których znaleźli kradzione jaguary, lexusy, mercedesy i BMW - o wartości miliona 400 tys. zł. Zabezpieczyli też m.in. dokumenty służące do legalizacji samochodów - dodał Jakubowski. Członków grupy zatrzymano w Przemyślu, Krakowie, Katowicach, Gorzowie Wielkopolskim i w Warszawie. Mają od 22 do 66 lat. Przestępcy przemycali skradzione auta przez granicę ukraińsko-polską jeszcze zanim trafiały one do rejestru pojazdów skradzionych. Później rejestrowano je w wydziałach komunikacji. Szajka posługiwała się przy tym podrobionymi dokumentami m.in. czeskimi i hiszpańskimi. Samochody były też wykorzystywane jako zabezpieczenia zaciąganych przez grupę kredytów. - Szacujemy, że mogli w ten sposób ukraść i zalegalizować nawet kilkadziesiąt samochodów - podsumował Jakubowski.