Lokatorzy budynku zawiadomili strażników miejskich o miauczeniu kota. Dźwięki było słychać z żeliwnej rury umiejscowionej pod schodami prowadzącymi do klatki schodowej. Zanim straż miejska została wezwana na miejsce, mieszkańcy przez dwie doby podawali kotu wodę i jedzenie, spuszczając je do rury na sznurku. "Funkcjonariusze w trakcie interwencji ustalili, że miejsce, w którym znajdował się kot, położone jest na głębokości około 3 metrów, gdzie rura skręcała w stronę budynku. Ze względu na trudny dostęp do rury, strażnicy wezwali pracowników administracji budynku. Konieczne było wykucie otworu, by można było dostać się do środka. W tym czasie pracownicy administracji otworzyli piwnicę i rozpoczęli kucie podłogi w okolicach studzienki, gdzie znajdował kot" - informuje stołeczna straż miejska. W dotarciu do kota pomogli także strażacy. Po skuciu posadzki w piwnicy i przecięciu rury odpływowej kot został wyciągnięty i umieszczony w transporterze Ekopatrolu i trafił do schroniska.