Bank Światowy wyliczył, że jedna ofiara śmiertelna wypadku drogowego to koszt rzędu nawet 2,6 mln zł, a według Komisji Europejskiej - 1,6 mln zł. To wydatki na udzielenie pomocy, pracę policji, pogotowia. A także pieniądze, które nie wpłyną do budżetu z tytułu podatków, jakie ofiara wypadku zapłaciłaby podczas swojego życia. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ocenia, że koszty w 2010 r. mogły być jeszcze wyższe, gdyby nie wydatki na poprawę bezpieczeństwa - w latach 2007-2010 wydała 856 mln zł, a liczba zabitych spadła w tym czasie o 608 osób. - Przekłada się to na 972 mln zł oszczędności dla budżetu lub nawet 1,5 mld zł, jeżeli przyjmiemy wyliczenia Banku Światowego - mówi wiceszef GDDKiA Andrzej Maciejewski. Dyrekcja chce do 2013 r. ograniczyć liczbę ofiar do ok. 500 osób rocznie. W 2012 r. GDDKiA będzie dysponować ok. 150 mln zł na kontynuowanie rozpoczętych już inwestycji poprawiających bezpieczeństwo - w barierki ochronne czy wysepki spowalniające. Środków na nowe inwestycje nie ma. - Warto część pieniędzy unijnych, jakie będą dostępne w nowej perspektywie na lata 2014-2020, przeznaczyć na istniejące drogi - na ich przebudowę i poprawę bezpieczeństwa, bo to się Skarbowi Państwa opłaca - przekonuje Maciejewski.