W wypełnionej kilkudziesięcioma, głównie młodymi ludźmi, warszawskiej sali Stronnictwa Demokratycznego, kandydat UPR przedstawiał swój program dla Warszawy. Korwin-Mikke argumentował, że usunięcie tramwajów z centrum stolicy pozwoli szybciej poruszać się kierowcom za kółkiem. Jak zaznaczył tramwaje można zastąpić autobusami, dzięki czemu po usunięciu torowisk powstaną dodatkowe pasy ruchu. Jego zdaniem, tramwaje zatrzymując się co chwilę na przystankach, niszczą środowisko. Jak podkreślał rozpędzanie i zatrzymywanie składu na torach pochłania bardzo dużo energii, którą produkują "dymiące elektrownie". Kandydat UPR chce, by przetargi zostały zastąpione przez jawne licytacje, w których wygrywałby ten - kto zdecyduje się wykonać inwestycje za mniej. Nie wyjaśnił natomiast, co z projektami, w których oprócz ceny, liczą się proponowane rozwiązania. Korwin-Mikke zapowiedział, że jeśli dojdzie do władzy to zwolni wszystkich urzędników stołecznego magistratu. Nie wykluczył zatrudnienia tych samych osób ponownie, pod warunkiem, że podpiszą zobowiązanie. Zgodnie z nim, jeżeli podejmą decyzję niezgodną z prawem i szkodliwą dla obywatela, będą musieli płacić duże kary. - Jeżeli uważacie, że w Sejmie dzieje się dobrze, że jest porządek, to głosujecie państwo na reprezentantów partii, które są w parlamencie - powiedział Korwin-Mikke, prosząc o poparcie dla swojej kandydatury. Według sondażu z 4-5 listopada dla "Rzeczpospolitej", przeprowadzonego przez GfK Polonia, Janusz Korwin-Mikke otrzymałby w niedzielnych wyborach 3,3 proc. głosów.