- To przepychanki słowne czy prawno-słowne. Faktem jest, że ustawa w tej sprawie nie przesądza, czy wydarzenie, które jest analizowane było po pierwsze legalne i dokładnie jaki miało charakter - powiedział Radziwiłł komentując odwołanie. Zaznaczył również, że obywatele w Polsce na mocy konstytucji mają prawo do demonstrowania nawet wtedy, kiedy inny obywatele nie zgadzają się z tym, co jest przedmiotem tej demonstracji. - To jest prawo fundamentalne i podstawowe - podkreślił wojewoda, dodając, że tylko w niektórych, bardzo określonych okolicznościach można obywatelom tego odmówić. "Prawo, które im przysługuje na mocy konstytucji" - Z tym odwołaniem prezydenta to jest tak, że w ogóle przepisy takiego sposobu odwołania nie przewidują - stwierdził wojewoda. - Odwoływać się może ten kto chce zorganizować demonstrację i władza publiczna mu jej odmówiła - wyjaśnił i dodał, że wówczas wspomnianej osobie "przysługuje odwołanie do sądu". - Tutaj mamy sytuację zupełnie odwrotną. Obywatele zgłosili to zgromadzenie cykliczne, otrzymali decyzję o rejestracji i jakaś inna władza publiczna (prezydent Warszawy) chciałaby odmówić im tego prawa, które im przysługuje na mocy konstytucji - zaznaczył Radziwiłł. - Dlatego złożyłem zażalenie na decyzję do Sądu Apelacyjnego - przekazał wojewoda. Podkreślił, że z punktu widzenia wojewody mazowieckiego nie ma znaczenia, kto będzie maszerować. - Chodzi o to, że jeśli zgłoszenie spełnia wymogi określone prawem to takie zgromadzenie musi być zarejestrowane - powiedział.