Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu Agnieszka Borkowska poinformowała, że najistotniejsza w tym postępowaniu była opinia biegłych z zakresu różnych dziedzin medycyny. - Analiza zgormadzonej dokumentacji medycznej, zeznania świadków, a przede wszystkim opinia biegłych wykazały, że postępowanie dyspozytora pogotowia, ratowników medycznych, personelu szpitala i lekarza oddziału obserwacyjno-zakaźnego, na który finalnie trafiła kobieta, nie narażało pokrzywdzonej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - powiedziała rzeczniczka. Śledczy uznali, że stosowane na poszczególnych etapach opieki nad kobietą procedury medyczne były prawidłowe i adekwatne do zaistniałej sytuacji. W ocenie prokuratury pracownicy pogotowia i szpitala nie przyczynili się do śmierci pacjentki. Podejrzewano udar 88-latka była pensjonariuszką zakładu opiekuńczo-leczniczego w jednej z podradomskich miejscowości i cierpiała na różne schorzenia. W kwietniu 2020 r. pogotowie zabrało ją do szpitala w związku z podejrzeniem udaru. Chora niemal trzy godziny spędziła w karetce w oczekiwaniu na przyjęcie do szpitala. Żadna z radomskich lecznic nie chciała jej przyjąć. Jeden ze szpitali tłumaczył się epidemią koronawirusa wśród swoich pracowników i pacjentów. Drugi, że jest placówką przeznaczoną tylko dla chorych na COVID. 88-latka nie była zarażona koronawirusem, potwierdziły to trzykrotnie wykonane testy. Po kilkugodzinnych przepychankach kobieta trafiła na oddział obserwacyjno-zakaźny Radomskiego Szpitala Specjalistycznego przy ul. Tochtermana w Radomiu. Podejrzenie udaru nie potwierdziło się, ale po dwóch dniach kobieta zmarła. Według lekarzy doszło do zatrzymania krążenia.