Głosowanie nad wnioskiem o powołaniu Jana Marii Jackowskiego (LPR), jako następcy Kozaka, nie uzyskało wymaganej większości. O tym, że Jackowski nie został przewodniczącym Rady zdecydowali m.in. radni Ligi Polskich Rodzin, którzy opowiedzieli się przeciw klubowemu koledze. Po głosowaniu radni wszystkich klubów zgodzili się, że sesja musi być kontynuowana i należy poświęcić ją sprawom merytorycznym, a nie politycznym. Kwestie polityczne nie zostają jednak zamknięte. Jak powiedział wiceprzewodniczący Rady Karol Karski (PiS), jego klub nadal chętnie współpracowałby z PO. Politycy Platformy nie widzą jednak takiej możliwości. Zdaniem Karskiego, PiS mógłby rozmawiać również z LPR, ale klub powinien zdyscyplinować się wewnętrznie, aby nie było sytuacji podobnych do tej, jak przy głosowaniu nad kandydaturą Jackowskiego. Radni PO zapowiedzieli, że nie wystawią żadnego kandydata na stanowisko przewodniczącego. PO i PiS - ugrupowania, które mogłyby stworzyć koalicję po wyborach parlamentarnych, poróżniły się rządząc Warszawą. PiS i LPR zażądały dymisji szefa Rady Miasta, Wojciecha Kozaka, zarzucając mu udział w tzw. aferze mostowej. Wojciech Kozak (PO) został odwołany z funkcji przewodniczącego Rady Warszawy. Prezydent Lech Kaczyński podziękował Kozakowi i podkreślił, że ostatnią funkcję, którą sprawował w samorządzie, wykonywał prawidłowo, a nawet bardzo dobrze. Kaczyński jednak zdecydowanie wspierał radnych PiS-u. - Usiłujemy zmieniać Warszawę. Nie idzie to prosto, jest to proces bolesny - mówił. Jego zdaniem Kozak musiał odejść, bo reprezentuje pachnący domniemaną korupcją "układ warszawski" - poprzednie władze stolicy, rządzące do jesieni 2002 roku. To właśnie za czasów rządów Platformy i Sojuszu (wcześniej UW i SLD) miasto - według Najwyższej Izby Kontroli - straciło na szeregu inwestycji ogromne pieniądze. Głosowanie dla warszawskiej POPiS-owej koalicji, jak tłumaczyli wcześniej działacze Platformy Obywatelskiej, nie będzie miało i tak najmniejszego znaczenia, ponieważ przymierze już nie istnieje. - To jest tak, że pan prezydent Kaczyński doprowadził do takiej sytuacji, że nie ma możliwości współpracy z nim zarówno mojej skromnej osoby, jak i Platformy Obywatelskiej. To jest jego wina, on do tego doprowadził - tłumaczy Kozak. W głosowaniu spośród 60 radnych udział wzięło 41. Oddano 40 ważnych głosów, z czego za odwołaniem - 30, przeciwko - 8, dwie osoby wstrzymały się od głosu. Radni SLD nie wzięli udziału w głosowaniu ponieważ, jak tłumaczyli, sprawa dotyczyła kwestii politycznych. Wojciech Kozak po ogłoszeniu wyników powiedział, że mimo tego, co się stało dziękuje radnym i prezydentowi. Podziękował też mieszkańcom Warszawy. - Odchodzę z podniesioną głową - dodał. Teraz wydaje się, że PiS powinien zawiązać w radzie koalicję z LPR-em. Jednak nie jest to wcale takie pewne, biorąc pod uwagę wiele wcześniejszych sporów pomiędzy ugrupowaniami. Warszawska awantura źle wróży także ewentualnie powyborczej koalicji rządowej Platformy z PiS-em. Lech Kaczyński mówi wprawdzie koalicja "tak", zaraz jednak dodaje: "ale bez takich ludzi jak Paweł Piskorski". Teraz trzeba będzie wybrać nowego szefa Rady. Przy obecnym układzie sił może się to jednak okazać niemożliwe - wtedy na czele rady stanie Jan Wieteska, obecny wiceprzewodniczący, szef stołecznego SLD. Wieteska wsławił się tym, że jako burmistrz gminy Centrum, nie mogąc sam sobie przyznać wysokiej nagrody, dostał od szefa rady 17,5 tys. zł za dwa miesiące pełnienia obowiązków.