Rzemieślnicze pawilony z betonu powstały w latach 60. Przy pustkach i tandecie w sklepach były enklawą eleganckiego handlu. Tu, podobnie jak w pawilonach przy Marszałkowskiej, można było kupić suknie, garnitury, kapelusze. Był zegarmistrz, szewc, rymarz. Po 1989 r. handel w nich podupadł. Ale wkrótce dostały drugie życie - tyle że w innej branży - podaje"Życie Warszawy". Kultowe miejsca znikną Początek dał chiński barek, który pojawił się 14 lat temu. Później w kolejnych pawilonach otwierały się knajpki i puby. Malutkie, z prostym wystrojem, niskimi cenami, dlatego właśnie były tak często odwiedzane. Teraz wszystko przemawia za tym, że wkrótce znikną. Dla jednych to zbawienna wiadomość, zaś inni protestują. Twierdzą, że to również stanowi o klimacie Warszawy, a zagraniczni turyści lubią odwiedzać takie nietypowe miejsca. Niegdyś w tych lokalach było dużo sklepów i zakładów rzemieślniczych. Z czasem, gdy półki zapełniały się towarami, powoli przekształcały się w proste i tanie knajpki. Stąd ich duża popularność zwłaszcza wśród młodzieży. Kontrole i inspekcje: Cicha zmowa? Jednak do akcji wkroczyła Państwowa Inspekcja Nadzoru Budowlanego, która w wyniku przeprowadzonych kontroli już wydała decyzje o zamknięciu kilku lokali. Inne też są ciągle wizytowane przez różne inspekcje. Czyżby cicha zmowa na rzecz zamknięcia wszystkich punktów? Za półtora roku kończą się wieloletnie umowy najmu. Sami właściciele knajp i pubów deklarują przebudowę i zmianę wizerunku lokali, jednak jako warunek podają przedłużenie umów na następne lata. Na jednym z portali społecznościowych pojawił się profil "SOS Pawilony Nowy Świat". Ich obronę jednego dnia zadeklarowało tam ponad 7 tys. osób - informuje "Życie Warszawy".