- Grooming, czyli uwodzenie w internecie, to często długotrwały proces, okupiony ogromnymi kosztami, jakie ponosi dziecko wmanipulowane w taką sytuację - powiedziała na konferencji "Zagrożenia wobec dzieci i młodzieży w środowisku internetowym" Marta Wojtas, koordynator Helpline.org.pl. - Sprawca często usypia świadomość dziecka, manipuluje jego świadomością, przekreślając pewne ważne dla niego prawdy - podkreśliła. Natomiast dziecko, które pada ofiarą takiej sytuacji, obarcza się poczuciem winy, traci zaufanie w kontakcie z dorosłymi. Z przedstawionych badań wynika, że 64 proc. młodych ludzi zawiera znajomości w internecie, 68 proc. przynajmniej raz otrzymało od osoby poznanej w internecie propozycję spotkania, 44 proc. - wzięło udział w tym spotkaniu. - I choć - jak powiedziała Wojtas - większość z tych spotkań proponują młodzi ludzie, to zdarzają się przypadki, kiedy z propozycją taką wychodzą osoby dorosłe, które wykorzystują dziecko. Z badań wynika, że aż 71 proc. młodych ludzi, korzystających z internetu, trafiło tam na brutalne sceny przemocy, a 51 proc. zetknęło się ze scenami pornograficznymi; jedynie 24 proc. rodziców stosuje odpowiednie filtry, by uchronić dzieci przed wchodzeniem na strony z przemocą czy pornografią. Wojtas podkreśliła, że na strony, na których pojawia się przemoc czy pornografia, dzieci trafiają przypadkowo, świadomie sięga tam niewiele z nich. Jeżeli to robią, to najczęściej - jak powiedziała Wojtas - by zdobyć wiedzę o sprawach seksu. Często kończy się to lękiem, wstydem czy nawet zaburzeniami seksualnymi. W wielu przypadkach potrzebna jest psychoterapia. Wśród zagrożeń wymieniano także sexting, czyli przesyłanie zdjęć za pomocą telefonu. - Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, żeby nie wysyłać nikomu zdjęć, których nie pokazalibyśmy u cioci na imieninach - powiedziała Helen Whittle z Centrum ds. Wykorzystywania i Ochrony Dzieci. - Takie zdjęcie może pozostać w internecie i za kilkanaście lat może np. utrudniać poszukiwanie pracy - dodała. W ocenie Whittle niepokojące jest, że aż 39 proc. dzieci w wieku 13-18 lat w Wielkiej Brytanii przyznało się do wysyłania prowokujących zdjęć telefonem, natomiast 40 proc. twierdziło, że nie ma żadnego problemu z wysyłaniem zdjęć topless, a 15 proc. nie ma żadnych problemów z wysyłaniem nagich zdjęć. Badanie przeprowadzone zostało w ubiegłym roku na próbie 1 tys. młodych ludzi przez Uniwersytet Plumouth. W Wielkiej Brytanii dużym zagrożeniem jest także - jak powiedziała Whittle - tzw. ruletka - rozmowa z dowolnie wybraną przez komputer osobą bądź kilkunastoma czy kilkudziesięcioma osobami w krótkim czasie. Whittle zwróciła też uwagę, że co miesiąc 20 proc. 6-letnich dziewczynek i prawie połowa 10- i 11-letnich dziewcząt czyta co najmniej jedno z popularnych czasopism dla dziewcząt: "Baby Magazine", "Total Girl" czy "Disney Girl". "Czasopisma te - jak powiedziała Whittle - uczą młode czytelniczki seksualnie prowokacyjnego tańca, pokazują wzorce niezwykle seksownych kobiet i zachęcają do podkochiwania się w dorosłych celebrytach" - powiedziała. Jej zdaniem seksualizacja dzieci niesie z sobą także ryzyko normalizacji czy nawet prowokowania zachowań pedofilskich.