Z danych policyjnych wynika, że chociaż w ostatnich latach liczba dziewcząt podejrzanych o popełnienie przestępstw wzrosła, to wzrosła też liczba chłopców podejrzanych o przestępstwa i to chłopcy są głównie sprawcami agresji. - Dziewczęta do 16 roku życia stanowią około 12 proc. proc. sprawców przemocy, podczas gdy chłopcy około 87 proc. sprawców - powiedziała Joanna Piotrowska z Fundacji "Feminoteka". Z danych policyjnych z 2009 r., które przytoczyła, wynika, że w grupie dziewcząt i chłopców podejrzanych o popełnienie przestępstwa było 16150 chłopców i 2336 dziewcząt; w tym o spowodowanie uszczerbku na zdrowiu podejrzanych było 2562 chłopców i 404 dziewczęta, a o udział w bójce lub pobiciu 5121 chłopców i 1208 dziewcząt. Te same dane dotyczące starszych nastolatków - w wieku 17/20 lat - podają, że minionym roku podejrzanych o popełnienie przestępstwa było 15847 młodych mężczyzn i 585 kobiet; w tym o spowodowanie uszczerbku na zdrowiu - 1248 mężczyzn i 58 kobiet, a o udział w bójce lub pobiciu - 6016 mężczyzn i 269 kobiet. - Jeśli chodzi o ofiary przemocy to w Polsce nie prowadzi się statystyk ze względu na płeć. Nie wiemy więc ile wśród ofiar przemocy jest dziewczynek, a ilu chłopców. W Unii Europejskiej jest zalecenie, by takie statystyki prowadzić; w tych krajach gdzie jest to robione dane pokazują, że głównymi ofiarami przemocy są dziewczynki, tak jak w przypadku dorosłych osób - są to kobiety. Płeć w przypadku przemocy ma ogromne znaczenie - zaznaczyła Piotrowska. Jej zdaniem, wpływ na zachowania agresywne mają niewłaściwe wzorce. - W naszej kulturze chwalone i nagradzane są zachowania tzw. męskie, czyli bycie silnym, dominującym. To zachowania, które lubimy, ale raczej u chłopców. Jeśli dziewczynki tak się zachowują to później dostają burę. Zachowanie chłopców, którzy rozrabiają jest akceptowane przez rodziców, przez nauczycieli, dziewczynki mają być posłuszne, grzeczne. Nie rozmawia się w szkole w ogóle na temat stereotypów płciowych, a to one są głównym źródłem przemocy - mówiła Piotrowska. - Jeśli nie będziemy rozmawiać na temat stereotypów, jeśli nie będziemy starać się ich zmieniać, to przemoc będzie narastać. Chłopcy będą starać się udowadniać, że są "super facetami", a dziewczynki będą im ulegały - oceniła. Wtórowała jej Anna Wołosik ze Stowarzyszenia "W stronę dziewcząt", która z kolei przytoczyła badania, iż dziewczęta są ofiarami w ponad 90 proc. aktów przemocy ze względu na płeć czy też napastowania seksualnego. - Jeśli dziewczęta sięgają też po przemoc to dzieje się tak, bo jest to sposób działania, który jest ceniony w świecie jako męski. Dziewczęta te są dotkliwiej karane niż chłopcy, są traktowane jak monstra, bo przekraczają role przypisane ich płci - powiedziała. Jak mówiła, prace nad zapobieganiem agresji trzeba prowadzić zaczynając od pracy z chłopcami. - Tak się dzieje w krajach, które wcześniej niż my podjęły temat przemocy - w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej. W USA istnieją nawet regulacje prawne, które pozwalają na pozwanie szkoły, jeśli do jakiejś formy przemocy ze względu na płeć doszło na jej terenie. Napastowanie seksualne może być tam też traktowane jako rodzaj dyskryminacji ze względu na płeć, bo to płeć jest czynnikiem, który powoduje, że do zdarzenia doszło - poinformowała. Zdaniem Wołosik, bardzo ważną rolę do spełnienia w tej kwestii ma właśnie szkoła i nauczyciele poprzez dobrze prowadzone lekcje "Wychowania do życia w rodzinie". - Ważne by uczniowie potrafili rozpoznać co jest już przemocą seksualną. Paradoksalnie zarówno chłopcy, jak i dziewczęta, potrafią brać brutalne zaczepki za objawy zainteresowania czy wręcz uznania swojej atrakcyjności - powiedziała. Dorota Obidniak z ZNP zwróciła uwagę na konieczność systemowego podejścia do przemocy rówieśniczej ze względu na płeć. "Zjawisko to występuje w szkołach, ale nauczyciele nie zdają sobie sprawy z wagi i skali zjawiska". Z kolei prezes ZNP Sławomir Broniarz, podkreślił, że warto zająć się nim już teraz, nie czekając, aż skala zjawiska będzie większa niż dotąd.