Nazywany ostatnim klezmerem Galicji 87-letni Leopold Kozłowski wraz z przyjaciółmi - m.in.: Jackiem Cyganem, Katarzyną Jamróz, Renatą Świerczyńską, Jackiem Hołubowskim - wykonają szlagiery przedwojennych żydowskich podwórek i ulic. - Klezmerstwa nie sposób się nauczyć w najlepszym konserwatorium. Trzeba to mieć we krwi. Ta muzyka siedzi u mnie po lewej stronie: w sercu - podkreśla Kozłowski w wywiadach. Współpracujący z Kozłowskim Jacek Cygan zetknął się z artystą najpierw prywatnie, dopiero potem zawodowo. - Los złączył mnie z muzykiem, klezmerem Leopoldem Kozłowskim zupełnie prywatnie. Dopiero po jakimś czasie zgłosiła się do mnie aktorka Teatru Żydowskiego, prosząc, abym spolszczył sześć pieśni żydowskich. Odmówiłem, ponieważ nie znałem tej kultury. Zgodziłem się, gdy powiedziała mi, że kierownikiem jej sesji nagraniowej będzie Leopold Kozłowski. (...). I tak zacząłem współpracować z Leopoldem. Podawał mi swoje kompozycje, abym pisał wraz z nim nowe pieśni. W ten sposób powstał program, który będziemy prezentować na festiwalu Warszawa Singera" - opowiadał serwisowi PAP-Life Cygan. Kozłowski - pianista, kompozytor i dyrygent - to ostatni żyjący w Polsce przedwojenny klezmer. Wychowany w rodzinie o długich tradycjach klezmerskich, życie artystyczne całkowicie poświęcił muzyce. Współpracował m.in. z Stevenem Spielbergiem jako konsultant muzyczny i aktor podczas realizacji "Listy Schindlera". Pod koniec lat 80. Leopold Kozłowski zajął się reanimacją sztuki klezmerskiej. To z jego inicjatywy i przy jego udziale odbywały się pierwsze koncerty w krakowskiej synagodze na ul. Szarej. W założonym przez siebie zespole "Leopold Kozłowski i jego Przyjaciele" wykonuje tradycyjną muzykę klezmerską, piosenki żydowskie z okresu międzywojennego, a także utwory własnego autorstwa. Wśród wykonywanych przez niego i jego zespół utworów znajdują się m.in. - Tak jak malował Pan Chagall", "Rodzynki z migdałami", "Belz", "W tych miasteczkach już nie ma nas".