W akcji uczestniczy pięć łodzi, poduszkowiec i kuter - poinformował w poniedziałek rzecznik prasowy warszawskiej Straży Pożarnej Piotr Tabencki. Według świadków zdarzenia i pilota innej awionetki, po wypadku pilot wydostał się z samolotu i dopłynął do kępy drzew, dlatego na brzegu przy poszukiwaniach pracują trzy psy - podał rzecznik. Tabencki wyjaśnił, że z powodów technicznych nie można podjąć jeszcze poszukiwań zatopionej maszyny - na Wiśle nadal jest wysoki poziom wody i rwący nurt. Nie można korzystać z sonaru, którym dysponują strażacy z Bydgoszczy. Zostanie on wprowadzony do akcji, gdy warunki się poprawią. Karol Jakubowski z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji poinformował, że policjanci z komisariatu rzecznego patrolują odcinek od miejsca wypadku, w dół rzeki - kilkanaście kilometrów w stronę Nowego Dworu Mazowieckiego. Pilot leciał sam, samolot wystartował z lotniska Warszawa-Babice na warszawskim Bemowie. Był to lot szkoleniowy. Akcja ratownicza - z przerwami w nocy, trwa od chwili wypadku.