Do napadu doszło wczoraj w podwarszawskim Borzęcinie. Napastnicy weszli do domu parafialnego około godziny 6. Wyłamali kraty i przez okno dostali się do pokoju gościnnego. Proboszcz w tym czasie spał. Sprawcy najpierw go pobili, a potem związali mu nogi i ręce kablem oraz zakneblowali usta. Łupem złodziei, którzy przeszukali wszystkie pomieszczenia parafialne, padły pieniądze. - To były składki od ludzi, m.in. pieniądze na wypominki. Nie mam pewności, ile to było, na pewno kilka tysięcy - twierdzi napadnięty ksiądz, który po tym, jak zdołał uwolnić się z więzów, sam zaalarmował policję. Zaatakowali kapłana, gdy spał - Bandyci musieli obserwować dom akurat wtedy, gdy weszli, alarm nie był włączony - podkreśla w rozmowie z dziennikami gazety poszkodowany. Z ustaleń policji wynika, że sprawców mogło być dwóch albo trzech. Funkcjonariuszom jeszcze nie udało się ich schwytać, nadal są na wolności. To niestety kolejny z serii tego rodzaju incydentów, do których doszło na Mazowszu. Za każdym razem sprawcy byli bardzo brutalni. To kolejny tego rodzaju incydent Wcześniej w nocy z 2 na 3 września wtargnęli do budynku parafialnego w Gliniance koło Otwocka. Proboszcza związali i dotkliwie pobili, żądali wydania "dolarów, złota i pieniędzy". Ksiądz oddał napastnikom ok. 2 tys. zł. Bandyci chcieli jednak więcej, przez kilka godzin torturowali go, m.in. przypalali żelazkiem - relacjonuje "Życie Warszawy". Do kolejnych napadów doszło też w miejscowości Lubowidz koło Żuromina, a następnie we wsi Rębowo koło Wyszogrodu. - Na razie sprawcy nie zostali zatrzymani. W komendzie wojewódzkiej została powołana grupa policjantów, która zajmuje się tymi napadami - podkreśla w rozmowie z gazetą Tadeusz Kaczmarek z mazowieckiej policji.