Tłumaczenie pani minister jest dość zaskakujące, bo komu by przyszło do głowy, że winę za kilkumiesięczne oczekiwania do lekarza ponoszą pacjenci. A jednak. Czas to nie tylko ilość pieniędzy. To przede wszystkim popularność danego ośrodka. Dlaczego z taką chęcią i przywiązaniem korzystamy z jednych przychodni, jednych szpitali - mówi Ewa Kopacz. Posłuchaj relacji: Druga grupa ponoszących odpowiedzialność za kolejki to lekarze. - Dzisiaj lekarze bardzo skrupulatnie liczą swój czas pracy - przekonuje minister. I jeszcze jedno. Mamy za mało lekarzy specjalistów, a studia medyczne trwają za długo. Pani minister będzie chciała je skrócić, nauka teorii potrwa pięć lat, a szósty rok ma być normalną praktyką lekarską. To jednak nie rozwiąże problemu kolejek. Pacjenci nadal będą chcieli się leczyć u najlepszych, NFZ zawsze będzie narzekał na brak pieniędzy, a system bez reformy będzie jeszcze bardziej dziurawy niż teraz.