Do tragicznego zdarzenia doszło na ul. Ręczajskiej w Kobyłce w czwartek po północy. Kierowca kabrioletu, mercedesa SL500, stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w krawężnik, a następnie w słup. Autem podróżowały cztery osoby. Resuscytacja zakończona niepowodzeniem - Straż pożarna otrzymała zgłoszenie o zdarzeniu w czwartek około piętnaście minut po północy - powiedział Interii asp. Jan Sobków oficer prasowy Komendanta Powiatowego PSP w Wołominie. Gdy na miejsce dojechali strażacy, na miejscu była już policja i zespół ratownictwa medycznego. - Przez kilkanaście minut trwała resuscytacja krążeniowo-oddechowa dwóch mężczyzn, których znaleziono kilkadziesiąt metrów od pojazdu, na asfalcie na ul. Ręczajskiej - dodał asp. Sobków. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon. Policjanci ustalili, że pojazdem podróżowało dwóch innych mężczyzn, kierowca i pasażer, którzy uciekli z miejsca zdarzenia. Nie pojawili się w trakcie działań służb na miejscu zdarzenia, które trwały około pięciu godzin. Nad Kobyłką pojawił się śmigłowiec, w poszukiwaniach brał też udział pies tropiący. Policja: skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie - Niestety w nocy w Kobyłce doszło do tragicznego zdarzenia. Przed północą uwagę policjantów zwróciło skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie kierującego i pasażerów przejeżdżającego kabrioletu, w którym na bagażniku siedziały dwie osoby. Policjanci niezwłocznie ruszyli za autem. Kierowca kabrioletu stracił panowanie na łuku drogi. Wtedy doszło do tragedii - powiedział rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak. Rowerzysta wybił głową szybę w radiowozie. Jechał pijany po autostradzie Na miejsce natychmiast przyjechali kolejni policjanci, a Komendant Powiatowy Policji z Wołomina ogłosił alarm. Dodatkowo do poszukiwań skierowano policjantów z Oddziału Prewencji Policji. - Tuż przed godziną 1 zatrzymano obydwu mężczyzn. Niestety jednym z nich okazał się warszawski funkcjonariusz, będący poza służbą - powiedział rzecznik policji. Funkcjonariusz będzie wydalony ze służby - Bez względu na to, czy był pasażerem czy kierowcą, zostanie niezwłocznie wydalony ze służby. Jest to tragedia, która nie miała prawa się wydarzyć. W tego typu sytuacjach stosujemy zasadę zero tolerancji i kara musi być bezwzględna - podkreślił. Decyzją prokuratury obydwaj mężczyźni zostali zatrzymani.