Badająca okoliczności sobotniego wypadku policja nie wyklucza, że właśnie to mogło być przyczyną sobotniej kraksy, wskutek której poszkodowanych zostało w sumie 38 osób - informuje "Życie Warszawy". Tuż po zdarzeniu badający sprawę śledczy brali pod uwagę trzy hipotezy, które mogły przyczynić się do wypadku: zły stan techniczny pojazdu, zasłabnięcie kierowcy lub popełnienie przez niego błędu. Trzy hipotezy przyczyn wypadku Ze wstępnych oględzin pojazdu wynika jednak, że autobus był sprawny i miał aktualne badania techniczne. Kierowca pojazdu nie powinien być przemęczony, bo w sobotę rozpoczął pracę o godz. 9.30 - podkreśla gazeta. Jednak z zeznań jednego z pasażerów autobusu wynika, że szofer pojazdu mógł szukać pod panelem kierownicy np. telefonu komórkowego, który miał mu wypaść później z ręki. Kluczowe dla rozstrzygnięcia sprawy będzie nagranie z monitoringu. Po sobotnim wypadku funkcjonariusze zapowiadają , że policyjni tajniacy będą baczniej i częściej obserwować zachowanie kierowców autobusów komunikacji miejskiej. Co jest na nagraniu z kamery? Na razie nic nie wskazuje na to, że kierowca musiał nagle skręcić, by np. ominąć przeszkodę. Do wypadku na pewno nie doszło z powodu zajechania drogi przez inny samochód. Przynajmniej nic takiego nie widać na nagraniu z kamery umieszczonej na przedniej szybie autobusu. - Nic nie wskazuje też na to, żeby ingerencja innych uczestników ruchu drogowego wpływała na zaistnienie tego zdarzenia - mówił Paweł Mąkol wiceszef Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji. Nie chciał jednak zdradzić, co jest na nagraniu z wnętrza autobusu i czy kamera zarejestrowała zachowanie samego kierowcy. A to może wskazywać na to, że przyczyną wypadku nie było zasłabnięcie. Kluczowe będą jednak wyniki lekarskie i zeznania świadków. Jeden z pasażerów, który jechał z przodu autobusu, miał powiedzieć, że kierowca tuż przed wypadkiem pochylił się. Autobusem jechało około 40 osób Do wypadku doszło w sobotę po godzinie 14. Autobus linii 739 jechał wiaduktem w kierunku Piaseczna. Zjeżdżając z niego, nie skręcił prawidłowo, a przejechał przez krawężnik i zjechał z nasypu na ulicę Rzymowskiego. Później uderzył w barierki oddzielające pasy ruchu, ostecznie zderzyła się z nim nadjeżdżająca toyota. Najciężej ranny kierowca pojazdu W autobusie było ok. 40 osób. 32 z nich, w tym ośmioro dzieci trafiło do szpitala. Najciężej ranny był sam kierowca, pozostałe osoby miały głównie urazy kończyn, kręgosłupa, otarcia i skaleczenia.Obecnie wciąż hospitalizowanych jest osiem osób, w tym troje dzieci. 16-letni chłopiec doznał urazu kręgosłupa. W jego przypadku konieczna będzie rehabilitacja. Będzie musiał nosić specjalny gorset. - Mamy nadzieję, że będzie mógł zostać wypisany ze szpitala w ciągu najbliższych dni - powiedział Maciej Kot, rzecznik szpitala przy ul. Niekłańskiej.