Jak podsumowałaby pani ostatni rok swojej kariery? To był bardzo pracowity rok. W zeszłym tygodniu rok skończył mój syn. Po trzech miesiącach po jego urodzeniu wróciłam do pracy. Zaczęłam koncerty, ruszyłam w trasę klubową. Wydałam nową płytę, która okazała się dużym sukcesem. Bardzo zależało mi na tym, aby szybko wrócić na scenę. Kobiety tak mają, szczególnie aktywne, takie jak ja. Byłam przez te kilka miesięcy uziemiona, chciałam się oderwać. Cieszę się, że mi się to udało. Letnie muzyczne plany, to między innymi sierpniowy "Sopot Hit Festiwal", na który się pani wybiera. Tak, cieszę się z tego, bo jestem otwarta na każde artystyczne działanie. Moje oczekiwania to przede wszystkim dobry występ i zadowolenie publiczności. "Sopot Hit Festiwal", "TOPtrendy", "Sopot Festival"? Czy polska publiczność potrzebuje aż tyle festiwali w Sopocie? Myślę, że potrzebne są przede wszystkim polskie programy muzyczne. Tego nie ma w naszej telewizji. Gdyby była ich wystarczająca ilość, pewnie odpowiedziałabym, że nie potrzebujemy aż tylu festiwali. Póki co nie ma nadmiaru. Jest pani mieszkanką stolicy. Za co lubi pani Warszawę? Przede wszystkim za wyjątkową Starówkę i Żoliborz, ten "pieprzony Żoliborz", na którym mieszkam. A za co stolicy nie da się lubić? Co warto zmienić? Ludzie nie sprzątają po swoich zwierzakach. To się odczuwa codziennie w dzielnicach takich jak Żoliborz. Jednak z każdym rokiem jest z tym lepiej. Dokuczają mi też oczywiście korki, które są coraz większe, zamiast się zmniejszać. Teraz częściej przesiadam się z samochodu do metra. Piotr Babicki