SN, który rozpatrywał kasację w pięcioosobowym składzie, stwierdził, że Sąd Apelacyjny w Łodzi nie dopuścił się rażącego naruszenia przepisów, a kasacja m.in. powielała twierdzenia z apelacji, co jest niedopuszczalne. - Przedmiotem postępowania kasacyjnego "nie może być kwestionowanie ustaleń faktycznych ani dublowanie procesu apelacyjnego" - podkreślił sędzia Piotr Hofmański. SN uznał także, że sąd drugiej instancji, zmieniając kwalifikację czynu - co jednak nie wpłynęło na wymiar kary - nie popełnił uchybień. Postanowienie SN jest ostateczne, kończy postępowanie przed polskimi sądami. Obrona może jeszcze złożyć skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Adwokat skazanego nie chciał rozmawiać ani o postanowieniu SN, ani o ewentualnych dalszych krokach. Do tragedii doszło w marcu 2007, gdy trzech policjantów przyjechało do sieradzkiego więzienia zabrać aresztanta na przesłuchanie. 28-letni Ciołek, wówczas strażnik więzienny, ostrzelał z wieży strażniczej ich samochód z broni maszynowej. Na miejscu zginęli dwaj funkcjonariusze: 31-letni Bartłomiej Kulesza i 32-letni Andrzej Werstak. Ciężko ranny 40-letni Wiktor Będkowski w stanie krytycznym trafił do szpitala, gdzie mimo operacji zmarł. Ranny aresztant także trafił do szpitala. Strażnik zabarykadował się w wieżyczce. Na miejsce przyjechali antyterroryści i negocjatorzy. Rozmowy ze strażnikiem nie przyniosły efektu. Doszło do strzelaniny pomiędzy policjantami i strażnikiem, który - zraniony w rękę - w końcu się poddał. Po kilkutygodniowej obserwacji biegli psychiatrzy orzekli, że Ciołek jest zdrowy psychicznie, ale pojawiły się u niego "zaburzenia adaptacyjne związane z problemami rodzinnymi". Prokuratura Okręgowa w Sieradzu ustaliła, że "problemy rodzinne były motorem działań podejrzanego, który w ten sposób wyładował narastający stres." W listopadzie 2008 Sąd Okręgowy w Sieradzu skazał Ciołka na dożywocie. Uznał go za winnego najcięższych przestępstw - zabicia policjantów i usiłowania zabójstwa aresztanta oraz narażenia życia policyjnych antyterrorystów, w których stronę strzelał. Na podstawie opinii biegłych SO uznał, że Ciołek działał w warunkach niepełnej poczytalności, gdy strzelał do samochodu, jednak późniejsza strzelanina odbyła się już, gdy był w pełni świadomy. Sąd pierwszej instancji podkreślił, że mimo zakłóconej poczytalności Ciołek strzelając do policjantów i aresztanta chciał ich zabić. SO uznał ograniczoną poczytalność okoliczność łagodzącą, ale przy wymiarze kary wziął pod uwagę, że zginęły trzy osoby, a także względy społeczne. Zdaniem obrony Ciołek strzelał do samochodu "w zamiarze ewentualnym pozbawienia życia", a nie z zamiarem bezpośrednim zabicia. Obrona wnosiła o złagodzenie Ciołkowi kary i wymierzenie mu od ośmiu do 15 lat więzienia. Według oskarżenia taka kara byłaby "niewspółmiernie niska". We wrześniu 2009 dożywocie utrzymał Sąd Apelacyjny w Łodzi, uznając apelację za niezasadną. "Nie było powodów, aby kara za ten czyn była karą inną niż kara najsurowsza" - podkreśliła wtedy sędzia Maria Wiatr. SA uznał, że oskarżony doskonale wiedział, kto jest w samochodzie, i że nie mieli oni żadnej szansy uciec oraz że strzelał z bezpośrednim zamiarem zabicia wszystkich. Odnosząc się do wymiaru kary SA podkreślił, że SO miał obowiązek uwzględnić ograniczoną poczytalność w kwalifikacji prawnej czynu, ale nie miał obowiązku orzekania kary łagodniejszej tylko tego powodu. SA podkreślił, że oskarżony był i jest zdrowy psychicznie, miał ograniczoną poczytalność z powodu stresu i sytuacji rodzinnej, ale nie zrobił wcześniej niczego, by sobie pomóc. Za okoliczność obciążającą uznał fakt, że oskarżony przez pół godziny nie zezwolił na udzielnie pomocy rannemu policjantowi. Nigdy też nie wyraził żalu ani skruchy. We wrześniu 2009 Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wlkp. umorzyła śledztwo ws. oceny działań policji i funkcjonariuszy więziennictwa podczas akcji w Sieradzu z powodu "braku znamion przestępstwa w postępowaniu funkcjonariuszy.