"Ponton" kolejny raz w walentynki zorganizował happening pod hasłem: zarażaj miłością, nie zakażaj HIV. Wolontariusze rozdawali balony, ulotki informacyjne dot. chorób przenoszonych drogą płciową z dołączoną prezerwatywą, zachęcali młodzież, aby pisała walentynkowe życzenia do MEN. "Chcemy kochać, chcemy żyć. Tak! dla edukacji seksualnej" - to nadruk na kartce pocztowej zaadresowanej do minister edukacji narodowej. "Chcemy kochać, chcemy żyć" - Minął kolejny rok i nic się w Polsce nie zmieniło. Młodzież dostęp do edukacji seksualnej ma marny, albo wcale go nie ma - podkreśliła Aleksandra Józefowska z grupy "Ponton". Zaznaczyła, że od kilku lat młodzi ludzie zgłaszają się z tymi samymi pytaniami dotyczącymi zdrowia seksualnego czy chorób przenoszonych drogą płciową. Podkreśliła, że chociaż szkoły prowadzą zajęcia z wychowania do życia w rodzinie, to za zgodą rodziców uczeń może z nich zrezygnować. W jej ocenie, w rezultacie - zamiast edukacji seksualnej - młodzież często ma dodatkowe zajęcia np. z matematyki. Józefowska uważa, że nawet jeśli lekcje z wychowania do życia w rodzinie się odbywają, to są tak nieciekawe, pełne stereotypów, że uczniowie sami z nich rezygnują. Seks wciąż jest tematem tabu Paulina i Marysia, które napisały kartki walentynkowe do minister Hall, powiedziały, że temat seksu jest w szkołach pomijany. - Miałyśmy bardzo dobrą panią od biologii, która nam wszystko wyjaśniła, ale są nauczyciele, którzy wstydzą się o tym mówić - podkreśliła Paulina. Józefowska zaznaczyła także, że grupa "Ponton" chce, by MEN w tym roku zaangażowało się w organizowanie przez "Ponton" wakacyjnego telefonu zaufania. Grupa "Ponton" działa w Polsce przy Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. By zostać edukatorem seksualnym, trzeba przejść cykl szkoleń, które polegają na spotkaniach z ginekologami, seksuologami, pedagogami i innymi specjalistami. Grupa prowadzi akcje informacyjne w szkołach, poradnictwo przez internet i telefon zaufania. Nauczyciele wstydzą się mówić? Jak powiedział rzecznik ministerstwa edukacji Grzegorz Żurawski, MEN wsłuchuje się we wszystkie komentarze dotyczące edukacji seksualnej w szkołach i na razie żadnych radykalnych zmian w prowadzeniu tego przedmiotu nie planuje. - Docierają do nas zarówno głosy osób, które uważają, że tej tematyki jest w szkołach za dużo, jak i tych, które oceniają że jest jej za mało. Musimy brać pod uwagę opinie obu stron - tłumaczył rzecznik. Podkreślił, że każdy nauczyciel ma swobodę w kształtowaniu programu swoich zajęć. Jedynym warunkiem jest realizacja podstawy programowej. W ramach programu nauczania w polskich szkołach prowadzony jest przedmiot "Wychowanie do życia w rodzinie"; nie jest on obowiązkowy, nie wystawia się z niego ocen. Rodzice, którzy nie chcą, aby dziecko uczestniczyło w zajęciach, na początku roku szkolnego muszą złożyć odpowiednią deklarację. Przedmiot obowiązuje od V klasy szkoły podstawowej.