Mieszkanka znanej, podwarszawskiej miejscowości pierwszy raz wystartowała w wyborach samorządowych z ramienia Porozumienia Obywateli Konstancina - Jeziorny. Swoją kampanię wyborczą przygotowała sama i aktywnie ją realizowała m.in. wśród swoich sąsiadów. W dniu wyborów ze zdziwieniem stwierdziła, że nie ma jej na liście do głosowania. Okazało się, że na skutek zmian granic okręgów wyborczych trafiła do innego, niż wcześniej sądziła. Na skutek tej operacji nie mogła nawet oddać głosu na samą siebie. Jednak wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Rada Miasta decyzję podjęła 5 lipca, czyli więcej niż wymagane minimum - trzy miesiące przed datą wyborów. Została ona ogłoszona w biuletynie informacji publicznej 27 września br. Niestety ani sama kandydatka, ani formacja z ramienia której startowała, nie zauważyli owej zmiany. Dzisiaj okaże się, czy trud mieszkanki Konstancina, włożony w kampanię wyborczą poszedł na marne - czytamy w "Życiu Warszawy".