Dotychczas umowy z przedszkolami podpisało ok. 900 osób, ale wiele wskazuje na to, że będą jeszcze korygowane. Niektórzy rodzice odbierają dzieci później, niż przewidują umowy. Nowe przepisy Ministerstwa Edukacji Narodowej wprowadziły niemałe zamieszanie. Zapewniają bezpłatną pięciogodzinną podstawę programową wychowania przedszkolnego w publicznych placówkach. Rodzice natomiast mają płacić za każdą kolejną godzinę pobytu dziecka w placówce. Pierwotnie samorząd określił stawkę na poziomie 3,20 zł, co przy 9-godzinnym systemie dawało sporą podwyżkę - ze 130 zł (tyle wynosiła stała opłata) nawet do 270 zł. Ostatecznie jednak każda kolejna godzina kosztuje 2,90 zł (w kwocie tej nie ujęto ubezpieczenia, wyżywienia i zajęć dodatkowych). Na 30-procentową ulgę mogą liczyć rodzice rodzeństwa chodzącego do przedszkola w tym samym roku szkolnym. Większość rodziców zdecydowała się na 8-godzinny system, co daje podwyżkę w wysokości ok. 60 zł. Umowy są i będą na bieżąco korygowane, bo część rodziców, wbrew deklaracjom, nie odbiera dzieci do 16.00. Spóźniając się, płacą dodatkowo standardową stawkę godzinową. Trzykrotne przekroczenie czasu powoduje zmianę umowy; jeśli nie zostanie zmieniona, to przestanie obowiązywać. Jeśli natomiast dziecko zostanie po godzinach pracy przedszkola, rodzic będzie musiał zapłacić 50 zł za godzinę. Po jednym ze spotkań z rodzicami wprowadzono zapis o bezpłatnym przygotowaniu do przedszkola, od 7.30 do 8.00. - Wrzesień jest czasem na przyjrzenie się sytuacji, wdrożenie nowego systemu - podsumowuje zastępca burmistrza Adam Warpas. - Listy obecności sprawdzane są co godzinę. System elektroniczny, jak dotąd, wprowadziło tylko Przedszkole nr 7 (przy ul. 11 Listopada - red.). Rodzice wnioskowali o możliwość zapisywania dziecka na różne godziny. Na razie umowa (w całej gminie obowiązuje jednakowy, wprowadzony zarządzeniem burmistrza, wzór) takiej możliwości nie przewiduje. - Ale będziemy jeszcze o tym rozmawiać - dodaje Adam Warpas. 8 mln to za mało Przedszkola finansowane są wyłącznie przez samorząd i rodziców. W budżecie miejskim na 2011 r. zapisana jest kwota 8 mln zł, ale już teraz wiadomo, że to za mało. Planowano, że z opłat rodziców uzbiera się 1 mln zł. Tymczasem wielu rodziców w umowach wpisuje krótszy (5-, 6- lub 7-godzinny), niż deklarowali podczas rekrutacji, pobyt dziecka w przedszkolu, co automatycznie podnosi koszty funkcjonowania placówek. Jedna z pięciu bezpłatnych godzin dziecka w przedszkolu kosztuje samorząd 3,20 zł (0,30 zł dopłaca więc do kolejnych godzin, finansowanych już przez rodziców). Dodatkowo samorząd musi dopłacać do przedszkoli niepublicznych - 75% wydatków bieżących w przedszkolu samorządowym, czyli 470 zł na dziecko miesięcznie. - Planowaliśmy przeznaczyć na ten cel 1 mln 400 tys. zł, ale to nie wystarczy. Powstało więcej niepublicznych placówek, więc zapisanych jest do nich więcej dzieci - wyjaśnia zastępca burmistrza. Do tego przedszkola samorządowe wymagają kolejnych nakładów inwestycyjnych. Będą zmiany Nowe przepisy wymuszą na miejskim samorządzie kolejne ruchy. - Już zastanawiamy się nad uruchomieniem list rezerwowych, udostępnieniem miejsc rodzinom, które bardziej tego potrzebują. Do przedszkoli nie dostało się ok. 100 dzieci - zauważa Adam Warpas. - Nie postępujemy pochopnie i o to samo prosimy rodziców. Dla nas to też nowa sytuacja. Zapewniam, że nie chcemy zarobić na dzieciach. Liczymy natomiast na odpowiedzialność rodziców i podpisywanie umów zgodnych z wcześniejszymi deklaracjami. Jeżeli liczba dzieci w systemie niższym niż 8-godzinny utrzyma się, to prawdopodobnie od nowego roku Przedszkole Integracyjne będzie pracowało krócej, do 16.00. Utworzone zostaną tam tylko grupy 5-godzinne. Natomiast od nowego roku szkolnego gmina zamierza wprowadzić system rekrutacji centralnej, stosowany w dużych miastach. Utworzy jedną bazę, z której dzieci będą kierowane do konkretnych przedszkoli. SB