O samobójstwach w Japonii opowiadał podczas sobotniego wykładu mgr Adrian Zandberg z Uniwersytetu Warszawskiego. Wykład był jedną z ok. 500 imprez popularno-naukowych XI Festiwalu Nauki w Warszawie, który potrwa do 30 września. Chociaż są na świecie kraje, w których więcej jest samobójców niż w Japonii, to w tym kraju odebranie sobie życia nie jest czynem hańbiącym. W przeciwieństwie do dominującego w Europie chrześcijaństwa, religie popularne w Japonii nie potępiają takiego czynu - podkreślił Zandberg. Ma na to wpływ kultywowany przez media etos samuraja, który odbierał sobie życie, aby zmyć z siebie hańbę. Jak wyjaśnił Zandberg, w czasach feudalnych samobójstwo było niekiedy podyktowane względami praktycznymi. Władca feudalny, pełniący jednocześnie funkcję dowódcy wojskowego odbierał sobie życie po przegranej wojnie, aby uniknąć tortur i haniebnej śmierci w niewoli wroga. Popełniając samobójstwo zapewniał też swoim poddanym bezpieczeństwo, ponieważ w takim wypadku zwycięzca odstępował od zemsty na ludności. W późniejszych czasach samobójstwo straciło swoje praktyczne aspekty i nabrało cech rytualnych. Japończyk, który zamierzał odebrać sobie życie przygotowywał się do tego specjalnie, odpowiednio ubierał, pisał list pożegnalny, będący niekiedy skomplikowanym poematem. Wiersze i listy pisali też przed samobójczymi misjami piloci kamikadze w czasie II wojny światowej. Dla niektórych współczesnych Japończyków śmierć z własnej ręki nadal jest szansą na zmazanie hańby po dokonaniu niegodziwych czynów. W maju tego roku, zamieszany w afery finansowe minister rolnictwa Japonii Toshikatsu Matsuoka popełnił samobójstwo w hotelu poselskim, w centrum Tokio. - Wśród komentarzy na forach internetowych, pojawiło się wiele pozytywnych głosów na temat tego samobójstwa. Japończycy oceniali, że minister postąpił godnie i z honorem. Przedstawiciel władz miejskich w Tokio powiedział o nim, że był prawdziwym samurajem - podkreślił Zandberg. Zadanie sobie śmierci było też w przeszłości formą okazania sprzeciwu wobec decyzji władcy, z którą samuraj się nie zgadzał. Jako przykład podobnego działania, Zandberg wymienił śmierć członka zarządu jednej z korporacji. Biznesmen ów rozciął sobie brzuch nożem kuchennym w proteście przeciwko decyzji zarządu firmy, skutkującej zwolnieniem kilkuset pracowników. - Nazywane to było w mediach "seppuku zwolnień grupowych" - dodał. Inny przykład, to czyn 54-letniego Yoshihiro Tanjo, który w sierpniu tego roku wysłał do siedziby Partii Liberalno- Demokratycznej (PLD) list, krytykując jej lidera, premiera Shinzo Abe za to, że 15 sierpnia, w 62. rocznicę klęski Japonii w II wojnie światowej, nie odwiedził świątyni Yasukuni. Aby podkreślić swoje niezadowolenie, mężczyzna umieścił w kopercie także swój mały palec oraz film ilustrujący proces samookaleczenia. Socjolodzy upatrują przyczyn autoagresji w osłabieniu więzi społecznych. Przyczyną odbierania sobie życia miałby być zanik reguł, którymi należy się kierować, poczucie osamotnienia i bezsensu. To wyjaśnienie jest słuszne w państwach europejskich. W Japonii źródła autoagresji są inne - tłumaczył Zandberg. - Istnieje koncepcja, że są to samobójstwa altruistyczne. Różnią się one od samobójstw europejskich, które są egoistyczną odpowiedzią na dezintegrację społeczeństwa. Tymczasem samobójstwa w Japonii maja podkreślać, że człowiek wschodu traktuje siebie nie jak indywidualny podmiot, ale jako element szerszego układu społecznego, dla którego jest w stanie poświęcić jednostkowe życie - tłumaczył Zandberg. Od końca lat 90. w Japonii co roku odbiera sobie życie ok. 30 tys. osób. Najczęściej są to mężczyźni w wieku 50-65 lat. Powodem bywa najczęściej utrata pracy, długi, brak możliwości zapewnienia rodzinie utrzymania. Część samobójców odbiera sobie życie pozorując wypadek po to, aby rodzina otrzymała wypłatę z polisy na życie zmarłego.