Magda dowiedziała się niemal jednocześnie o tym, że zachorowała na nowotwór rozsiany piersi i o tym, że jest w ciąży. Wygrała walkę o życie swoje i Leonka, którego urodziła dwa tygodnie po zakończeniu chemioterapii. Jednak najtrudniejszy nie był bój z rakiem, lecz z... urzędnikami NFZ, którzy odmawiali jej prawa do leczenia, prawa do życia jej i dziecka. Magda założyła fundację "Rak and Roll" i swoimi dramatycznymi doświadczeniami pomaga innym w ich walce z okrutną chorobą. Diagnoza zabrzmiała jak wyrok - Miałam 27 lat, gdy przy samobadaniu piersi wykryłam guzki - opowiada Marta Prokopowicz. - Diagnoza lekarzy zabrzmiała jak wyrok. Rak piersi z przerzutami do kości, nerek i płuc. Taki nowotwór można leczyć środkami nowej generacji, które skutecznie niszczą nowotwór. W Polsce takie leczenie nazywa się niestandardowym, więc potrzebna jest decyzja urzędnika NFZ. Trzeba na nią czekać, mimo że przy nowotworach ważny jest czas. Na Zachodzie chemia, którą my nazywamy niestandardową, stosowana jest standardowo. Nawet w Czechach jest podawana wszystkim kobietom. Jeden lekarz przyznaje lek, drugi nie... Magda w czasie pobytu w RPA dowiedziała się, że w Polsce jest lek, który powinna dostawać. Jest on jednak stosowany w ramach terapii niestandardowej. Śląski NFZ przyznał Magdzie prawo do tego leczenia. Jednak w czasie oczekiwania na sprowadzenie specyfiku Magda złamała nogę i nie mogła rozpocząć terapii. Kilka tygodni później leczenie miała rozpocząć w Warszawie. W stolicy odradzono jej jednak nawet składanie wniosku o chemię niestandardową. - Dla mnie jest to niezrozumiałe - mówi Magda. - Ktoś podejmuje decyzje o moim życiu, a nie jest to decyzja obiektywna. Skoro jeden urzędnik przyznaje lek, a drugi nie, to znaczy, że mamy do czynienia z subiektywnością i nieadekwatnością. Wygrała z rakiem Magda bardzo chciała żyć i urodzić zdrowe dziecko. Pomógł jej w tym dr Jerzy Giermek, onkolog Centrum Onkologii w Warszawie. - Nie ma badań, które jednoznacznie potwierdzałyby wpływ chemioterapii na rozwój ciąży - twierdzi Jerzy Giermek. - Niewielu jest też specjalistów, którzy podejmują się ratowania matki, i dziecka. W Polsce i w wielu krajach Europy, kobietom chorym na raka najczęściej zaleca się usunąć dziecko. Podawałem chemię ponad dwudziestu kobietom w ciąży. Większość z nich żyje i urodziła zdrowe dzieci - przekonuje. - Człowiek, który dowiaduje się, że ma raka, jest zupełnie bezradny wobec własnego przerażenia opartego na stereotypach - mówi Magda Propokopowicz. - Fundacja "Rak and Roll" ma pomóc chorym w walce z chorobą i w radzeniu sobie z niezrozumiałymi dla niego zagadnieniami medycznymi oraz zawiłymi procedurami i biurokracją polskiej służby zdrowia. Trzeba obalić mity - Pacjent, gdy dowiaduje się o chorobie nowotworowej często wpada w panikę - mówi Anna Gut, z podkarpackiego oddziału NFZ. - Szuka wszelkich informacji o chorobie i sposobach leczenia. Na ogół nie w źródłach fachowych, lecz na różnych forach internetowych. Potem żąda od lekarza zastosowania terapii, która gdzieś komuś pomogła. A leczenie chorób nowotworowych wymaga ogromnej wiedzy, mądrości i doświadczenia. Gdy doświadczony onkolog składa wniosek o refundację niestandardowej terapii, to niemal zawsze zapada decyzja pozytywna. Nie jest to decyzja urzędnicza. Wypracowują ją konsultanci, lekarze o olbrzymiej wiedzy. Cała procedura trwa trzy, czasem cztery dni. Podstawą wyleczenia jest chęć wygrania walki z chorobą, siła życia pacjenta. Doświadczony onkolog poprowadzi go do tego zwycięstwa, a my robimy wszystko, by w tym pomóc - twierdzi. Jak w rzeczywistości wygląda na Podkarpaciu leczenie chorób nowotworowych i dostępność do niestandardowych terapii? "Super Nowości" czekają na sygnały od czytelników: lekarzy, pacjentów i ich bliskich. Do waszej dyspozycji jest adres poczty elektronicznej autora i telefon: 17 747 08 03. Krzysztof Rokosz krokosz@pressmedia.com.pl FB.init("baac9ef38ccd29fc91ce2d9d05b4783b");