Często dajemy się zwieść różnym firmom, które korzystają z naszej łatwowierności. Na początku wszystko wygląda pięknie. Potem pojawiają się kłopoty, które nas zaskakują. Można sparafrazować powiedzenie pewnego polityka: Firmę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy... Do pana Jerzego z Korczewa ta prawda dotarła po wielu latach. I była wielkimi zaskoczeniem. Bo jak może się czuć klient, który raptem musi zapłacić za przechowywanie danych o swoim samochodzie. Dodajmy - samochodzie, który sprzedał prawie 9 lat temu...! Z początku myślał, że to jakaś pomyłka. Potem jednak sięgnął głęboko do szuflady i wyciągnął pożółkłe już niemal dokumenty. Przeanalizował je dokładnie i uważa, że ktoś chce go naciągnąć na pieniądze. Co gorsza, może to dotyczyć nie tylko jego. Dlatego właśnie przyszedł do naszej redakcji. - Chcę ostrzec wszystkich, którzy zamierzają przechowywać informacje dotyczące ich aut w banku oznakowanych samochodów - mówi mieszkaniec Korczewa. - Może się bowiem okazać, że mają jakieś długi których się nie spodziewają i które stale rosną. Mało tego, klienci powinni się liczyć z tym, że będą straszeni, iż ich dług zostanie wystawiony do publicznej sprzedaży. A stąd już tylko krok do scenariusza pewnego filmu. Może to przesada, ale schemat jest podobny. Firma, na którą skarży się klient, ma zasięg ogólnopolski. Działa aktywnie także na terenie naszego regionu. Można się na nią natknąć w zupełnie nieoczekiwanym miejscu, tak właśnie, jak zdarzyło się to naszemu bohaterowi. - Byłem w zakładzie znakującym szyby samochodowe - mówi pan Jerzy. - Robi się to po to, aby łatwiej odnaleźć pojazd w przypadku jego kradzieży. I tam właśnie namówiono mnie na wysłanie zgłoszenia do innej firmy, które przechowuje dane o pojeździe. Wkrótce otrzymałem oferty z gotowymi przekazami, od dwóch firm. Wybrałem tańszą. Uważałem, że warto być przezornym, bo kradzieże są przecież prawdziwą plagą. I klient firmy opłacał kolejne raty, zyskując w zamian "gwarancję". Poza przechowywaniem danych o pojeździe, w "zakresie usług" znajdowało się wiele innych punktów - m.in. nieodpłatne korzystanie z usług wskazanej giełdy. Mieszkaniec Korczewa czuł się bezpiecznie i płacił regularnie należne kwoty. W kolejnym formularzu, jaki mu przysłano, była zawarta, wydawałoby się jednoznaczna, informacja. W dokumencie sprzed 8 lat czytamy: "W przypadku nieskorzystania z niniejszej oferty dane państwa samochodu zostaną przeniesione do archiwum, a po przekroczeniu trzech lat od chwili oznakowania samochodu zostaną fizycznie skasowane". - Z takiej adnotacji wyciągnąłem logiczny wniosek, że jeśli zrezygnuję z dalszych opłat, to umowa niejako samoistnie wygaśnie, bez podejmowania dodatkowych działań ze strony klienta - mówi pan Jerzy.