Pretekstem do powstania filmu była wiadomość, która w 2010 roku pojawiła się w polskich mediach: zespół Bayer Full podpisał kontrakt z chińską wytwórnią na 67 milionów płyt i przygotowuje się do trasy koncertowej w Chinach. - Realizacja tego filmu była zabawą, która dopiero potem przerodziła się w nadzieję na zrobienie prawdziwego filmu. Udało mi się zebrać ludzi, którzy pracowali zupełnie za darmo - opowiadał podczas pokazu prasowego filmu reżyser Maciej Bochniak. Jak zaznaczył, film nie jest "próbą reportażowego śledzenia wydarzeń". - To bardzo luźna interpretacja, bajka. To film przygodowy, komediowy, bardziej fabuła niż dokument - zastrzegł. "Miliard szczęśliwych ludzi" to opowieść o marzeniach o podboju Chin przez Bayer Full, ale także historia o zderzeniu dwóch kultur i dwóch osobowości - lidera Bayer Full Sławomira Świerzyńskiego oraz sinologa i dziennikarza Krzysztofa Darewicza, od lat mieszkającego w Chinach. To właśnie Darewicz, znając specyfikę chińskiego rynku oraz zainteresowanie tamtejszej publiczności europejskimi wykonawcami, wpadł na pomysł wprowadzenia polskiego zespołu disco-polo na chiński rynek. - Polska stanie się mocarstwem i potęgą kultury, języka polskiego będą się uczyli na wszystkich uczelniach światach - prognozuje na początku filmu lider Bayer Full. Entuzjastycznie nastawiony do podboju Chin zespół zaczyna nagrywać płytę na potrzeby chińskiego rynku. Po wielokrotnych próbach największe przeboje zespołu, m.in. "Majteczki w kropeczki", "Wszyscy Polacy" i "Bara bara", zostają nagrane po mandaryńsku. Lider zespołu Sławomir Świerzyński udziela licznych wywiadów w mediach, opowiadając o planach i nadziejach zespołu, który wkrótce wyjedzie do Chin. Krzysztof Darewicz promuje zespół w Chinach, ale nie okazuje się to najłatwiejsze - mandaryńskie wersje piosenek Bayer Full nie są poprawnie wykonane, Chińczycy nie rozumieją, co polscy muzycy śpiewają. Okazuje się też, że koncertowe propozycje dla polskiego zespołu nie pojawiają się w hurtowych ilościach, a zapotrzebowanie chińskiego rynku na disco-polo po mandaryńsku jest znikome. Brak też sponsora. Początkowy entuzjazm mija, pojawia się coraz więcej wątpliwości i trudne rozmowy Świerzyńskiego z Darewiczem, które w efekcie skutkują rozluźnieniem kontaktów. "Problem polega na tym, że Chińczycy nie mają zielonego pojęcia o tym, o co jemu (Świerzyńskiemu - PAP) chodzi. Sławek sobie wyobraża, że on sobie wszystko zrobi sam (...). O czym gadać z człowiekiem, który nie poddaje się żadnej reżyserii?" - pyta w filmie Darewicz. Lider Bayer Full podejmuje kolejna próbę zaistnienia w Chinach, ale już sam, bez Darewicza. Ponownie jedzie do Chin, występuje w programie rozrywkowym chińskiej telewizji i przy aplauzie publiczności wykonuje jeden z przebojów zespołu. Dalszą współpracą telewizja nie jest jednak na razie zainteresowana. Podczas spotkania ze Świerzyńskim przedstawiciele stacji dziękują mu gorąco za występ. Propozycja dalszej współpracy nie pojawia się jednak. Chińczycy wyrażają jedynie nadzieję na dalsze zacieśnianie relacji w polsko-chińskiej wymianie kulturalnej. Jak informują autorzy filmu, kończąca go piosenka "Polak i Chińczyk to jedna rodzina" stała się jednak przebojem wśród chińskiej społeczności, a zespół Bayer Full wykonuje swoje przeboje po mandaryńsku podczas polskich tras koncertowych. Producentami filmu są HBO Central Europe, Buksfilm, Impression2Films i Big Blue Studios.