Jeden z najbardziej rozchwytywanych współczesnych muzyków jazzowych, nazwany przez magazyn "Down Beat" "wizjonerem gatunku" i "jedną z postaci otwierających jazz na nowe obszary" w swojej twórczości łączy wpływy jazzu tradycyjnego i muzyki żydowskiej. Wychowany w Izraelu kontrabasista przeprowadził się do Nowego Jorku w połowie lat 90., zafascynowany amerykańskim jazzem i grą basisty Jaco Pastoriusa. Przez długi czas nie mógł znaleźć zatrudnienia jako muzyk i był zmuszony do podejmowania dorywczych prac, m.in. jako robotnik budowlany. Grywał jedynie w nowojorskich parkach i metrze. Jednocześnie studiował w Mannes Collage The New School of Music i grywał w zespołach studenckich. - Oczywiście, bywało lepiej i gorzej, ale nigdy nawet nie przyszła mi do głowy myśl, żeby skończyć z muzyką, poddać się i poszukać "normalnej" pracy - powiedział muzyk PAP. W końcu jego talent zauważył pianista Danilo Perez, który zaprosił Cohena do gry w swoim zespole, z którym kontrabasista nagrał płytę "Panamonk" (1996). W 1996 roku Cohen stał się ważnym członkiem sekstetu Origin, dowodzonego przez pianistę Chicka Coreę. Dostał również kontrakt na nagranie własnego, debiutanckiego krążka "Adama" (1998). Cohen stał się jednym z najpopularniejszych kontrabasistów w Nowym Jorku, współpracując z takimi muzykami jak Wynton Marsalis, Herbie Hancock i Bobby McFerrin. Ma na swoim koncie 12 płyt, ostatnia "Seven Seas" wydana w 2011 roku. W ostatnich latach łączy grę na kontrabasie ze śpiewem. Artysta wystąpi w ramach cyklu Deutsche Bank Invites, rozpoczętego w 2008 roku. W ciągu ostatnich czterech lat odbyło się blisko 20 koncertów, m.in. Leonarda Cohena, Macy Gray, Joe Cockera i Herbie Hancocka.